wtorek, 22 maja 2012

K. Arthur, Wschodzący księżyc


Świat oszalał na punkcie nowego typu literatury skierowanej docelowo do młodzieży. Zwykłe romansidła przestały wystarczać, teraz królują romanse paranormalne. Obok wampirów, niewieście serca usidlają wilkołaki, zombie, anioły, demony i wszelkiego rodzaju mieszanki. Choć swoją znajomość z wampirami zakończyłam na Lestacie i przyjaciołach, mam świadomość, że ewolucja postaci zaszła już tak daleko, że Bram Stoker co rusz przewraca się w grobie. Mimo że miałam w pamięci obraz świecących wampirów, będących obiektem westchnień niejednej śmiertelniczki, nie spodziewałam się jednak, że sprawy zaszły tak daleko...


„Wschodzący księżyc” to pierwszy (z 9!) tomów serii o Riley Janson, szeregowej pracownicy biura Departamentu ds. Innych Ras. Nietypowe połączenie genów wampira i wilkołaka sprawiło, że urodziła się ona mieszańcem o cechach obu tych gatunków. Posiada więc oprócz zniewalającego wyglądu, nadprzyrodzoną siłę, zdolności telepatyczne oraz przekleństwo ulegania wpływom księżyca, który nie tylko zmusza do transformacji przy pełni, ale także dużo wcześniej wyzwala pierwotne instynkty. Od żądzy krwi gorsza jest tylko trawiąca jej wnętrze anormalna potrzeba kopulacji z kimkolwiek i w jakiejkolwiek ilości. Staje się to osią kompozycyjną powieści, szczególnie, że Riley, jako typowa przedstawicielka swojego gatunku, nie należy do pruderyjnych panienek, marzących w ukryciu o obiekcie swoich westchnień. Autorka wychodzi naprzeciw oczekiwaniom spragnionych soczystych opisów czytelników i hojnie ich nimi raczy. 

W tle seksualnych podbojów bohaterki rozgrywa się akcja sensacyjna, zapoczątkowana zniknięciem jej brata i pojawieniem się na progu mieszkania nagiego (sic!), przystojnego wampira. To dopiero punkt zapalny akcji, która trzeba przyznać toczy się w niesłychanym tempie. Po drodze okazuje się, że gra dotyczy znacznie wyższych szczebli niż początkowo sądzono. To już nie tylko zwykłe potyczki rasowe, ani walki o władzę. Ktoś porywa przedstawicieli różnych gatunków, by z ich materiału genetycznego stworzyć perfekcyjne nowe osobniki, które będą bronią doskonałą. Klonowanie wampirów, tego chyba się nikt nie spodziewał.

Szybkie zwroty akcji nie pozwalają na dłuższe zastanowienie się nad treścią. Szereg porwań, ucieczek, walk i oswobodzeń dzielą jedynie mniej lub bardziej rozbudowane sceny erotyczne. Akcja w ich obliczu wydaje się być jedynie pretekstem. Teoretycznie powinna budować napięcie, ale ilość niespodziewanych zdarzeń sprawia, że nakręcone do granic możliwości tempo powieści utrzymuje czytelnika na jednakowym poziomie zainteresowania, który z czasem zmniejsza się wprost proporcjonalnie do zwiększania ilości zaskakujących wydarzeń. Brak jakiegokolwiek życia wewnętrznego postaci, których działanie kręci się wokół wypełnienia powierzonej im misji i zaspokojenia popędu, sprawia, że nie tylko nie mają szansy na zyskanie sympatii czytelnika, ale odbierają resztkę złudzeń, że tego typu powieści mają w zamiarze coś więcej, niż nasycenie płytkich pragnień odbiorczych, które skupiają się wokół szybkiej akcji i ostrego seksu. 

Moje pierwsze spotkanie z typowym przedstawicielem tego nowego, prężnie rozwijającego się gatunku, wypadło jak widać nad wyraz udanie. Jak wiemy, papier zniesie wszystko, gusta są różne, różne są również oczekiwania czytelnicze. Ja oprócz czystej rozrywki poszukuję w książkach czegoś więcej. Nie przypadła mi więc do gustu naciągnięta do granic możliwości fabuła, w której bohaterowie nieograniczeni prawdopodobieństwem świata przedstawionego, naginają prawa fizyki i dobrego smaku. Literatura przeżywała już kilka kryzysów, których objawieniem była między innymi powieść tendencyjna, albo romans awanturniczy, które po czasie ewoluowały w formy nie tylko bardziej strawne, ale i bardziej wartościowe. Trzymam kciuki za paranormal romance, niech i on się przekształci, albo zginie śmiercią naturalną.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:


PS: Być może wśród Was są sympatycy tego typu powieści. Jako, że dostałam od wydawnictwa 3 tomy cyklu, po ich przeczytaniu i zrecenzowaniu, chętnie oddam je komuś.  Zainteresowani proszeni o odzew ;)

4 komentarze:

  1. Akurat lubię ten gatunek (wszak należę do grupy odbiorczej...), dlatego bardzo ucieszyła mnie informacja, że chętnie oddałabyś komuś te książki. W każdym razie, ja je chętnie przygarnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm i ja bym była zainteresowana ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja czytałam pierwszy tom i chętnie bym sięgnęła po kolejne. Podobało mi się, łatwo i przyjemnie się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też byłabym zainteresowana, chociaż nie wszystkie tego typu książki są powalające.

    OdpowiedzUsuń