Stara prawda o tym, że
zło nie śpi, zyskuje nowe potwierdzenie w kolejnym, trzecim już
tomie serii „Zew nocy” o przygodach Riley Jenson. Kolejne
spotkanie z dobrze nam znanymi bohaterami odbywa się jak zwykle
wśród akompaniamentu strzałów, tupotu uciekających stóp oraz
jęków rozkoszy. Departament jest o krok bliżej do rozwiązania
sprawy makabrycznych badań genetycznych, które wydają się być
zachcianką obłąkanego naukowca. Zanim to się jednak stanie, ktoś
musi przedrzeć się do kryjówki wroga. Któż to może zrobić
jeśli nie nasza dzielna Riley.
Żmudne śledztwo w
końcu dało pozytywny rezultat. Departament ds. Innych Ras wpada na
pewny trop powiązań bogatego naukowca – Deshona Starra i
przedziwnych mutantów genetycznych, które raz po raz atakują
pracowników biura. Riley wbrew własnym przekonaniom i niechęci do
zabijania z szeregowej pracownicy musi stać się zawodowym
strażnikiem. Od jej umiejętności będzie teraz zależeć
bezpieczeństwo wielu osób. Czas nagli, Departament musi rozbroić
przeciwników i udaremnić kolejny atak na swojego szefa. W takiej
sytuacji brak doświadczenia muszą zrekompensować niezwykłe
zdolności Riley, które w ostatnim czasie bardzo mocno ewoluowały.
Akcja z nieokreślonych
terenów miejskich przenosi się do rezydencji bogatego szaleńca,
który wynajmuje kobiety do pełnienia usług seksualnych oraz
zabawiania gości krwawą walką na arenie. Riley musi wcielić się
w jedną z desperatek, która za pieniądze zrobi wszystko. Będzie
to ją kosztować nie tylko ból, ale i wyzbycie się resztek
moralności. Jak możemy się spodziewać, autorka nie pozwoli, by
misja przebiegła bez zakłóceń. Nie zdziwi nas więc
niespodziewane pojawienie się kilku dawnych kochanków i wrogów,
którzy chętnie pokrzyżują szyki Departamentu. Wątek relacji z
Quinnem, tym razem ledwie zarysowany, przyniesie zapowiedź ciekawego
rozwoju, który zapewne zostanie podjęty w kolejnych (sześciu)
częściach.
Po raz pierwszy Arthur
tworzy w powieści spójną i kompleksową fabułę, która nie
składa się z bezwładnie porozrzucanych epizodów walki i seksu. W
„Kuszącym źle” opowiada historię, której wątki wynikają z
siebie, a cała akcja nie jest podporządkowana erotyzmowi. Liniowe
trzymanie się obranego tematu w połączeniu z niezłym stylem
pisarskim sprawia, że czytanie prozy Arthur po raz pierwszy nie jest
dla mnie męczarnią, co więcej, momentami potrafi wciągnąć.
Bohaterowie z bezwolnych kukiełek zmienili się w postaci
dojrzalsze. Nie ma tu już naiwnych westchnień do przystojnych
mężczyzn i ataków wampirzej zazdrości. Wszyscy wiedzą jakie
stoją przed nimi zadania i ile zależy od powodzenia wspólnej
misji. Tempo akcji wzrasta proporcjonalnie do rozwoju fabuły i choć
możemy się domyślać, że Riley jak zwykle wyjdzie cało z
opresji, budowane systematycznie napięcie w połączeniu z
dewiacyjnym szaleństwem przeciwników sprawia, że całość z
podrzędnego romansidła zmieniła się w kawał dobrej literatury
sensacyjnej.
Choć nie zostanę fanką
pisarstwa Keri Arthur trzeba sprawiedliwie przyznać, że z każdą
kolejną książką seria ma się coraz lepiej. Pomijając
fantastyczne postacie i mało prawdopodobną motywację ich zachowań,
przedstawiany przez nią świat niewiele różni się od tego, który
znamy z klasycznych thrillerów. Szybkie tempo i śmiały erotyzm
przyciągają czytelników spragnionych czystej rozrywki, a to seria
„Zew nocy” może niewątpliwie zaoferować. Obserwując tak
pozytywny rozwój tomów, możemy się spodziewać, że kolejne
części będą, ku uciesze fanów, jeszcze bardziej soczyste, krwawe
i trzymające w napięciu.
Czy tak będzie w
istocie, przekonamy się na początku lipca, bo wtedy też
wydawnictwo Erica przygotuje dla spragnionych wieści ze świata
Riley, kolejny tom jej przygód.
Za książkę dziękuję
wydawnictwu:
Jestem zainteresowana tą serią. :) Chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńMam w planach całą tą serię.
OdpowiedzUsuńAhhh...bardzo chcę tę serię przeczytać :D
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka namawiała mnie do przeczytania tej serii, więc może skuszę się. Ja akurat lubię wątki erotyczne, więc myślę, że twórczość K. Arthura mogłaby spodobać mi się. ;-)
OdpowiedzUsuńOj, nie wiem czy to dla mnie ;)
OdpowiedzUsuń