czwartek, 31 maja 2012

H. Amet, Czy trzeba bać się diabła? Świadectwo egzorcysty


"Debata na temat diabła wykracza szeroko poza sferę teologiczną. Jest on obecny w literaturze, w kinie, w mediach. I jak często było to podkreślane diabeł przynosi całkiem niezłe dochody”1.

Henri Amet, francuski jezuita po 9 latach posługi egzorcysty zdaje relację z okresu, w trakcie którego udzielił pomocy tysiącom ludzi, którzy byli lub uważali, że są ofiarami zła.
W krótkiej formie ukazuje czytelnikom tajniki swojej profesji, co jest jedynie wstępem do szerokich rozważań natury ontologicznej: czy diabeł istnieje we współczesnym świecie.

Egzorcyzmem (gr. wyklinać, nakazywać), w oparciu o nauki Kościoła katolickiego, nazywa się szereg modlitw, w których powołany do funkcji egzorcysty kapłan zwraca się do Boga z prośbą o uwolnienie z mocy zła osób znajdujących się, w jego ocenie, pod ich wpływem. Jak zauważa autor, z pomocy egzorcysty korzysta cały przekrój społeczeństwa, nieograniczony wiekiem, statusem społecznym, narodowością, a nawet wyznawaną wiarą. Wśród szukających pomocy najczęściej spotyka się osoby przekonane, że są pod wpływem czarów, doświadczają zjawisk paranormalnych oraz odczuwają znamiona opętania. Wszyscy oni szukają zrozumienia i pociechy, ale przede wszystkim wyjścia z obecnego stanu rzeczy. Henri Amet przekonuje, że nie stanie się tak jedynie za sprawą wypowiedzianych formułek.

Trudy pracy egzorcysty polegają przede wszystkim na konieczności wykształcenia w sobie wnikliwości i perfekcyjnego zmysłu obserwacji. Ogromna większość osób zwracających się o pomoc to w istocie ofiary własnych chorób, słabości, urojeń i zniekształconych wyobrażeń siebie i Boga. Rolą egzorcysty, tak jak i psychiatry (z którym ściśle współpracuje), jest w takim wypadku dotarcie do centrum problemu, ukazanie jego złożoności, a w końcu modlitwa, poprzez którą „prosi [on] Boga o uwolnienie (…) od lęku, od magicznego myślenia, od czarów, od wpływu złego ducha, od poczucia winy, od wszelkich ciemnych mocy, które go pętają”2.

Kolejne epizody swojej posługi autor bogato ilustruje wymownymi przykładami przypadków, z którymi osobiście się spotkał. Relacja zyskuje dzięki temu na autentyczności i udowadnia, jak krucha i podatna na sugestie jest ludzka psychika.

Ostatnią część rozważań zajmują, wpisujące się we współczesną dyskusję nie tylko teologiczną, bo i ogólnokulturową (a nawet popkulturową!), spostrzeżenia na temat istnienia diabła. Wbrew obiegowej opinii, która trywializuje zło lub odmawia mu realnego kształtu osobowego, Henri Amet przytaczając przykłady z Biblii oraz własnych praktyk egzorcystycznych, wyraża własne opinie na ten kontrowersyjny temat.

„Czy trzeba bać się diabła?” zgodnie z zapewnieniem autora nie jest wyczerpującym kompendium wiedzy o pracy egzorcysty, ale prywatnym zbiorem refleksji zebranych poprzez lata pracy. To naprawdę zajmująca pozycja, ukazująca temat bez przemilczeń i niezdrowych fascynacji, prostym językiem personalnej opowieści. Bijąca z niej wiara w sens pomocy cierpiącym, przeplatana z głębokim przekonaniu o sile bożej miłości, daje nadzieję i wskazuje drogę, którą mogą podążyć wszystkie ofiary destrukcyjnych urojeń, negatywnych wyborów, faktycznych opętań.


Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:


1H. Amet, Czy trzeba bać się diabła? Świadectwo egzorcysty, Warszawa 2010, s. 75.
2Op. cit. s. 22.

6 komentarzy:

  1. Okładka przypomina mroczne średniowieczne ryciny ukryte gdzieś w podziemiach katedry;) No, może poniosła mnie wyobraźnia - w każdym razie zapowiada się interesująco;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już sam tytuł bardzo mnie zachęcił :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohoho...czuję się przekonana by sięgnąć po ową książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kompletnie nie jestem osobą wierzącą, więc i w diabła nie wierzę, ale nie powiem, jest on najbardziej... kuszącą (:)) postacią biblijną i jedyną, która mnie fascynuje. Zawsze lubiłam temat egzorcyzmów, więc książka zapewne przypadłaby mi do gustu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, stąd trudno mi recenzować pozycje stricte religijne. Ale że lubię utrudniać sobie życie i poszerzać horyzonty (napisałam właśnie magisterkę opartą na feminizmie, chociaż nigdy nie miałam nic z nim wspólnego), to czemu by nie. Jednak jeśli czekasz na jakieś miłe szatańskie opisy (jak ja:P) to się zawiedziesz ;)

      Usuń