Riley Jenson,
zmiennokształtna pracownica Departamentu ds. Innych Ras, powraca w
drugim tomie serii „Zew nocy”, by rozwiązać zagadkę
tajemniczych badań nad klonowaniem gatunków. Jak zwykle towarzyszą
jej zabiegający o jej względy przystojni mężczyźni, a tempo
wpadania w tarapaty nakręca akcję do granic możliwości.
Keri Arthur wzięła
sobie do serca myśl Hitchcocka, że akcja powinna zaczynać się od
trzęsienia ziemi, a napięcie ma potem już tylko nieprzerwanie
wzrastać. Czytelników pierwszego tomu serii, nie zdziwi więc,
rozpoczynanie kolejnego od umieszczenia nagiej i nieprzytomnej
bohaterki w centrum laboratoryjnym, skąd po załatwieniu kilku
zmutowanych przeciwników i uratowaniu z opresji nieziemsko
przystojnego zmiennokształtnego (z którym rzecz jasna zaraz połączy
ją bardzo bliska znajomość), można uciec i spokojnie kontynuować
prowadzone śledztwo. Niespodziewanie na horyzoncie pojawia się
jednak nasz ulubiony wampir Quinn, który to ostatnio po gorącym
romansie, odrzucił panienkę Riley, ze względu na jej rozbudzone
libido, pragnące zaspokojenia bez względu na czas, okoliczności i
staroświeckie zasady wierności. Teraz skruszony będzie próbował
osiągnąć kompromis, a ich wzajemne podchody wypełnią oczekiwania
na kolejne uderzenia akcji.
Fani obrazowych wstawek
erotycznych również nie będą zawiedzeni. Riley nie ma w sobie nic
z zakompleksionych i nieśmiałych bohaterek powieści dla młodzieży,
stąd możemy oczekiwać, że autorka z radością kolejny raz da
upust swojej fantazji i ochoczo przedstawi nam kilka wymyślnych
scenek.
Choć akcja gna z
prędkością błyskawicy, nie dowiadujemy się zbyt wiele w sprawie
kluczowej, czyli machiny klonowania gatunków. Gdzieś w tle co rusz
pojawiają się zmutowane i niebezpieczne potwory, których jedynym
zadaniem jest uprzykrzanie życia bohaterom, stąd co chwilę mamy
możliwość brania udziału w zamachach, potyczkach i ucieczkach, z
których rzecz jasna niezniszczalna Riley wychodzi bez szwanku.
Gdzieś ktoś wykrada broń wojskową, a wszyscy wokół okazują się
właścicielami co najmniej podwójnej tożsamości. O swoim
istnieniu i niekoniecznie szczerych zamiarach przypominają
kochankowie z przeszłości, o swe racje zabiegają także ci nowi (a
jakże!). Dzielna Riley poddaje się kolejnym krokom śledztwa bez
wahania: ucieka, przebiera się, walczy i zwycięża, a gdy zachodzi
potrzeba zdobywa sekretne informacje przy pomocy swych niewieścich
wdzięków.
W porównaniu z
pierwszym tomem całość jest o wiele bardziej strawna, choć sama
akcja nie trzyma ani trochę w napięciu. Być może czytelnik
przyzwyczaja się do koncepcji autorki i po 400 stronach nic go nie
może już zdziwić. Plusem jest niewątpliwie obdarzenie głównych
bohaterów jakimkolwiek życiem wewnętrznym (zazdrosny wampir,
targany żądzą posiadania na własność i rozpustna Riley, która
nie ma zamiaru walczyć z wilczą naturą, która usprawiedliwia jej
rozwiązłość), choć nadal wszystko obrazowane jest schematycznie
i nieporadnie. Zakładam jednak, że bohaterowie powieści mają za
zadanie działać, a nie myśleć, a to wychodzi im całkiem nieźle.
Abstrahując od treści, trzeba zaznaczyć, że styl całości jest
wcale niezły. Czyta się szybko, lekko i bez zgrzytów. Fabuła
wchodzi w nas i wychodzi, czysta i prosta rozrywka, nie zaprzątająca
umysłu na dłużej. Choć nadal nie przekonałam się do tego typu
literatury, wiedząc czego mogę oczekiwać, spędziłam te kilka
godzin nad powieścią z mniejszymi wyrzutami sumienia. W końcu
czasem można sobie pozwolić na zjedzenie chipsów, upicie się do
nieprzytomności, albo przeczytanie paranormal romance.
Za książkę serdecznie
dziękuję wydawnictwu
Ja akurat lubię paranormal romance, więc za tę serię pewnie się kiedyś zabiorę ;)
OdpowiedzUsuńA mnie nawet ciekawi ;)
OdpowiedzUsuń