poniedziałek, 20 sierpnia 2012

M. Janczewski, Cewebryci. Sława w sieci

Shane Jensen ma swoje „rytuały piątkowej nocy”. Co tydzień, koło godziny dwudziestej zamawia jedzenie na wynos, otwiera butelkę wina i zasiada przed telewizorem. Ogląda DVD ze starymi teledyskami albo jakiś serial. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie nagrywał tego i nie umieszczał na YouTube. Tuż obok relacji z porannych przebieżek, jazdy samochodem, koszenia trawy albo z rozpakowywania każdej przesyłki przyniesionej mu przez listonosza. Wejścia na jego profil można liczyć w milionach. Jest cewebrytą. On i setki mu podobnych, którzy zasmakowali popularności dzięki Internetowi.

Skąd w nas taki popęd sławy, że jesteśmy skłonni przenieść nasze najbardziej intymne sprawy w publiczną, szeroko komentowaną przestrzeń? Po co odsłaniamy swoją codzienność, licząc, że zainteresuje ona kogoś poza nami? Odpowiedzi są banalne i nasuwają się same: my dzieci pokolenia Ja (urodzeni w latach 80-90 i później) wychowaliśmy się w przeświadczeniu o własnej unikalności. Zewsząd dobiegają do nas nakazy bycia sobą, skupienia się na sobie, życia dla siebie, samoakceptacji i samorozwoju. Wyrośliśmy na indywidua, które żeby istnieć, muszą udowadniać swoją wyjątkowość. Gdzie lepiej można to zaprezentować jeśli nie w Sieci.

Wobec ograniczonej rzeczywistości, Internet rozwija nieprzebrane możliwości. To tutaj w jednej chwili nikomu nieznany człowiek zmienia się w bohatera, tu zamiast wąskiej ramówki telewizyjnej możemy o każdej porze dnia i nocy oglądać dowolny film, czytać dowolną książkę, rozmawiać z dowolnym człowiekiem na świecie. Niedostatki świata nie mają szans w zestawieniu z boską obfitością. W Sieci ogranicza nas jedynie nasza wyobraźnia.

Janczewski, mając świadomość powyższych faktów, zainteresował się nowym tworem – cewebrytami – ludźmi, którzy zyskują popularność w Internecie, choć najczęściej nie szczycą się niesamowitymi talentami. Zanim jednak zaprezentuje ich ekscentryczne sylwetki, zabierze czytelników w krótką podróż do korzeni popularności, podczas której dowiemy się między innymi, że za pierwszą sławę (i zarazem fana) można uznać Aleksandra Macedońskiego. Uświadomi nam dlaczego celebryci wzbudzają zainteresowanie publiczności, skąd w nas głód popularności, przedstawi dane dotyczące miejsc, w którym najszybciej można stać się sławnym. Choć odniesie się przy tym do historii, psychologii czy antropologii, nie zanudzi czytelnika naukowym monologiem. Książka dryfuje gdzieś w okolicy paranaukowej, napisana jest z humorem, ale poparta bardzo rzetelną bibliografią. 

Głównym celem jest tu jednak rozpoznanie nowego bytu wśród osób sławnych przede wszystkim z tego, że są powszechnie znane. Janczewski przywołuje masę przykładów, klasyfikuje cewebrytów wg kategorii (od przypadkowych do utalentowanych), analizuje ich drogę do sławy i mechanizm, który sprawił, że kapryśne środowisko internautów właśnie ich uznało za wartych uwagi. Wśród nich między innymi: Marina Orlova – seksowna nauczycielka prowadząca miniwyklady dotyczące etymologii słów (na YT: hotforwords), Matt Harding - „tańczący Matt”, człowiek, który zjechał cały świat, nagrywając filmiki ze swoim specyficznym tańcem w najbardziej egzotycznych zakątkach (spodobał się nawet Cudbery, które sponsorowało mu kolejne wyprawy), Scott Chimber – bezdomny kierowca tira, który odsłonił Sieci swoją codzienność. 

Niektórzy zdolni, inni absurdalni, grono ich fanów niezmiennie jednak rośnie. Janczewski konfrontuje ich z tradycyjnymi celebrytami, rozważa ich potencjalną przyszłość.
Nośny temat i lekkie pióro sprawiają, że „Cewebrytów” czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem.

Za książkę dziękuję wydawnictwu:

oraz portalowi:
KUP Cewebrytów:

5 komentarzy:

  1. Chyba nie dla mnie, jakoś nie czuję tej książki. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka leży na mojej półce i grzecznie czeka na to, aż po nią sięgnę. Wydaje się intrygującą i ciekawą lekturą, więc pewnie niebawem zdejmę ją z półki i zatopię się w lekturze. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem w trakcie lektury tej książki. Nie umiem przeczytać jej za jednym zamachem więc podczytuję między innymi lekturami. Wkrótce i u mnie recenzja. Jak dla mnie interesująca pozycja. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka wydaje się być ciekawa, ale raczej nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesujące zjawisko, jednak lektura zupełnie nie dla mnie:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń