„Nie ma granicy, której
nie przekroczysz, byle tylko sprawić sobie przyjemność i znowu
znaleźć się w centrum uwagi. Przecież nikt nie organizuje
uroczystości z okazji własnej śmierci, a co dopiero swojego
zabójstwa. (…) Jak widać, wciąż jesteś w stanie zrobić
wszystko, by tylko wywołać zgorszenie”1
Co zrobić, gdy piąty z
kolei mąż w jednej chwili bankrutuje, zostawiając lubującą się
w bogactwie kobietę na lodzie? Na początek wystarczy się rozwieść,
ale jeśli nowe perspektywy życiowe rysują się zbyt marnie, by
tracić na nie swój czas, wystarczy skrócić swoje cierpienia i
zabić się. Gdyby jednak było tego mało dla jednej ekscentrycznej
kobiety, może ona na przykład zamienić swoją śmierć w świetną
zabawę, która namiesza w życiu kilku osób.
Nie inaczej postanowiła
zrobić Olivia Uriarte, która nie miała zamiaru zamieniać
dotychczasowych luksusów, na kolejną próbę budowania życia od
podstaw w nędzy i trudzie. W końcu „śmierć ma przynajmniej taką
zaletę, że wyzwala od wszystkich strapień”2.
Należy jednak pamiętać, żeby odejść w równie dobrym stylu, w
jakim się żyło. Dobrym pomysłem wydaje się zaplanowanie własnej
śmierci tak, by wyglądała na zabójstwo. A żeby przypadkiem nie
pozostało ono niezauważone, wystarczy zorganizować kameralne
przyjęcie dla osób, wśród których każdy miałby świetny powód
do morderstwa bohaterki.
Olivia bez zastanowienia
wprawia swój plan w życie. Pretekstem do spotkania po latach jest
przyjęcie z okazji kolejnego rozwodu, miejscem: luksusowy jacht.
Zaintrygowani goście mimo początkowego wahania zjawiają się w
komplecie. Olivia zostaje znaleziona martwa, a nad zebranymi kładzie
się niewypowiedziany cień oskarżenia. Za prywatne śledztwo
zabiera się siostra nieboszczki, Agata. I tak po nitce do kłębka,
podczas rozmów z zebranymi indywidualnościami wyjdą na jaw
wszystkie misternie zaplanowane elementy łamigłówki. A gdy
przyjdzie do rozwiązania, nikt już tak naprawdę nie będzie
wiedział, kto niczym marionetkarz pociągał za sznurki całej tej
zabawy, manipulując zebranymi.
Brzmi jak klasyczny
kryminał i takie ma zapewne aspiracje, jednak mimo intrygującego
pomysłu samo wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Choć narracja
jest lekka i przyjemna (szczególnie, gdy narratorem zostaje siostra
Olivii) a bohaterowie dosyć zindywidualizowani (jednak nikt oprócz
Agaty, żyjącej w cieniu siostry fanatyczki kryminałów na wiecznej
diecie, nad wyraz fascynujący) akcja toczy się raczej niemrawo.
Śledztwo nie trzyma w napięciu, wnioski gubią się pomiędzy
przydługimi rozmowami lub nieumotywowane same wpadają w ręce
Agaty. Nic nie przybliża do rozwiązania, wiele faktów jest tylko
ozdobnikiem fabularnym, oddalającym od właściwego wątku.
Najbardziej jednak rozczarowuje zakończenie, które przewidzieć
może nawet niewprawny czytelnik kryminałów. Zagadka rozwiązuje
się właściwie sama, bez większego udziału zainteresowanych, co
stawia pod znakiem zapytania całą fabułę, dotyczącą śledztwa.
Mimo dobrych chęci
autorki potencjał pomysłu niewątpliwie nie został wykorzystany.
Brak tu trzymającej w napięciu akcji, atmosfery tajemniczości i
zabawy z czytelnikiem, który raz po raz powinien gubić się w
domysłach. Zamiast tego mamy dość przeciętne czytadło z
ukartowanym morderstwem w tle, które broni się tylko dzięki
humorowi, kilku barwnym postaciom i doskonałemu pomysłowi, któremu
zabrakło polotu.
Za książkę dziękuję
wydawnictwu Muza:
oraz portalowi:
Bardzo interesująca pozycja. Jestem zaskoczona. Na pewno po nią sięgnę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ciekawa książka :)
OdpowiedzUsuńSięgnę ;)
OdpowiedzUsuńmiałam na nią wielką ochotę, jednak ostatnio spotykam się z dość skrajnymi recenzjami na jej temat, jedni zachwalają, inni wręcz odwrotnie, dlatego jeszcze się wstrzymam z dodawaniem książki do moich czytelniczych planów
OdpowiedzUsuńNo i jak tu oszczędzać, jak w koło tyle świetnych pozycji..
OdpowiedzUsuń