wtorek, 14 sierpnia 2012

Jacek Ostrowski, UT

Jesienią sielska okolica toskańskiego wybrzeża powoli pustoszeje. Przepełnieni słońcem turyści wracają do szarej codzienności, nadmorskie hotele podliczają zyski. Mogą w końcu zwolnić rytm, wyznaczany punktualnością śniadań i niekończącym się gwarem przepływającego tłumu. Villa La Fonte nie wyróżnia się na tym tle niczym szczególnym. Od lat w rękach tej samej rodziny, prowadzony tradycyjnie z pokolenia na pokolenie. A jednak to właśnie do niego trafia tajemniczy mężczyzna, który proponuje właścicielce kosmiczną kwotę za wynajęcie miejsca na okres dwóch tygodni. Zasady są trzy: pełna obsługa, dyskrecja i brak pytań. Wkrótce do hotelu zjeżdża piątka nietypowych gości...

Na pozór przypadkowi ludzie nie do końca zadowoleni z okoliczności, w których się znaleźli, a jednak każdy z nich kryje w sobie tajemnicę. Ta zresztą to drugie imię wielkiego impresario całego wydarzenia – Raula Gomesa, który kręci się po okolicy, wręczając swoim gościom groźnie wyglądające koperty o nieznanej zawartości i raz po raz udowadnia Julicie, że dzieje jej na pozór idealnej rodziny mają w sobie drugie dno.

Szybko okaże się, że tym co przywiodło gości do tego spokojnego włoskiego miasteczka jest przymus rozliczenia się z przeszłością – mroczną, okrutną i kryjącą w sobie niejedną zbrodnię. Specjalnie dla nich hotel Villa La Fonte stanie się sceną, na której rozegra się przedstawienie sponsorowane przez ściśle tajną organizację UT. Spektakl, w którym wystąpią, w roli żywych wyrzutów sumienia, koszmary przeszłości.

I byłaby to kolejna mniej lub bardziej udana powieść kryminalna, gdyby nie ciekawy zabieg przenikania się prawdy i fikcji. Ostrowski postawił na kontrast. Współczesne plagi zła: terroryzm, pedofila, narkotyki, czy handel żywym towarem kontra niepokojące postaci o trudnym do sprecyzowania statusie ontologicznym, których głównym przedstawicielem jest pan Gomes - człowiek, który wie wszystko i jest wszędzie o krok przed bohaterami. Raz dwa zawróci w głowie pięknej pannie Julicie, będzie budził strach wśród zbrodniarzy i ciągłe zdziwienie mieszkańców Pietrasanty. 

Spójnie połączyć to można tylko wówczas, gdy czas nagle zatoczy koło. I z takim właśnie zabiegiem mamy do czynienia w „UT”, gdzie pozornie przypadkowy hotel stanie się centrum przenikania się historii i teraźniejszości. Wszystko by podkreślić ich nieodłączną zależność i wzajemne warunkowanie. 

Obiecując uniwersalną, wielowarstwową powieść, wydawca podkreśla na okładce znaczenie wartkiej akcji, która tylko pogłębia możliwość odczytania „UT” jako metafory współczesności. I rzeczywiście, oryginalności fabuły i systematycznie rosnącego napięcia nie da się jej odmówić, aczkolwiek nie można pozbyć się wrażenia, że autor chciał zawrzeć tu zbyt wiele, przez co przegadał trochę poszczególne wątki. Jeśli zaś chodzi o uniwersalność, to za takowe można jedynie uznać dość schematyczne frazy, które wygłaszają nawracający się bohaterowie. Rzecz jasna, metafora zła jako takiego jest jasna i rzeczowa. Nic w tym względzie nie wnosi jednak prosty język i aforystyczne pogadanki. Podobnie niepotrzebny jest melodramatyzm romansu, który zaczyna się rysować między właściwą fabułą. Miał wzbogacać akcję kryminalną, dodać człowieczeństwa postaci Gomesa, ale w ogólnym rozrachunku nic nie wniósł dla rozwiązania. 

Należy jednak z całym przekonaniem stwierdzić, „UT” jest pozycją nietypową i wartą uwagi. Ciekawy koncept i jego przyzwoita realizacja, nieprzykuwający uwagi język, który przyspiesza akcję w dialogach i w coraz to nowych niespodziewanych wydarzeniach. W końcu otwarte rozwiązanie, pozostawiające czytelnika w sferze domysłów. Mnie to porwało i pozostawiło z niejednoznacznym wrażeniem fascynacji, mimo że nie jest to literatura najwyższych lotów.

Za książkę dziękuję wydawnictwu:
 oraz portalowi:
:


Kup UT:

 

8 komentarzy:

  1. Mamy podobne odczucia, choć ja chyba podeszłam do książki nieco bardziej entuzjastycznie;)
    Pozdrawiam podobną mnie, filolożkę z powołania;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze: przerażająco brzydka okładka, odrzuciła mnie na odległość kilku metrów. Natomiast wnętrze (po Twojej recenzji) wydaje się być zjadliwe.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie brzmi niebanalnie, zapewne warto sięgnąc:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też okładka odrzuciła....

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam zagadki z przeszłości, metafory i uniwersalizm. To zdecydowanie książka dla mnie. :)

    http://soy-como-el-viento.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka faktycznie nie zachęca, ale zawartość okazuje się być bardzo ciekawa

    OdpowiedzUsuń