sobota, 25 sierpnia 2012

A. Kaczorowski, Ballada o kapciach

„Kim oni wszyscy byli? Jak naszkicować portret kogoś, kto nic po sobie nie zostawił oprócz kilkorga dzieci, paru krzeseł, stołu, kilku brzydkich zdjęć w idiotycznych pozach? Jak odnaleźć w nic cokolwiek, co pozwoliłoby wierzyć, że gdyby jeszcze żyli, coś by nas łączyło?”1

Powroty do korzeni mają zazwyczaj funkcję kompensacyjną. Cokolwiek by się nie mówiło o chęci poznania zamierzchłej przeszłości, zawsze doprowadzi nas to do wniosku o potrzebie potwierdzenia swojej aktualnej tożsamości jako ciągłej i zbudowanej na mocnych podstawach wspaniałości czynów przodków. Tych rzecz jasna idealizowanych, o życiorysach czytanych według potrzeb odbiorcy. Trudniej zaczyna się robić, gdy odłożymy na chwilę mitologię i zmierzymy się z faktami...

„Ballada o kapciach” to zbiór trzech esejów o charakterze rozprawy z przeszłością własną i społeczną. Wcale nie szumną, nie będącą powodem do dumy, a raczej odkłamaniem upiększającego upływu czasu. Zaczynając od historii własnego rodu, Kaczorowski zabiera nas w podróż do Sochaczewa, przedstawia plejadę niewybitnych postaci, których losy raz za razem gubią się w toku opowieści. Prowincja typowa, brudna, biedna, ludzie bez bohaterstwa trzymają się własnego życia. Ktoś ucieka do Ameryki, ktoś wozi bryczką właściciela lombardu, wszystkie te miłości i uprzedzenia. Czyta się to niełatwo (choć gawędziarski styl uprzyjemnia odbiór), bo zasłona rodzinnych koligacji raz za razem spada na treść historii, a te plączą się i nawarstwiają. Wątki urywane w toku narracji podkreślają jedynie nieważność całości, mówienie dla samego mówienia. Udowadniają, że rodzinne opowieści to żadne tajemnice, w których odnaleźć można sens swojego istnienia, poczuć spójność z przeszłością, a przez to dotrzeć do nieuchwytnej swoistości, którą trzeba potwierdzać ciągle w kontekstach.

Po rozprawie z historią własną przychodzi kolej na tę społeczną. Pisząc o Grodzisku i Żyrardowie podnosi odpowiednio tematy mitologicznej wizji przedwojennej Polski i antysemityzmu. Mowa tu między innymi o aferze finansowej, w której za przyzwoleniem wielu ogólnie szanowanych polityków, wyprowadzano z kraju znaczne ilości pieniędzy jak i sposoby walki z malwersantami. Na podstawie pamiętników Stanisława Rembeka przywołuje z kolei mechanizmy działań hitlerowców i społecznej ich aprobaty, co dowodzi powody ich czasowego sukcesu. Widoczna jest tu próba zerwania z narodową idealizacją działań Polaków, zmierzenia się z faktycznym stanem rzeczy, którego wydźwięk złagodniał poprzez upływ czasu.

„Nic więc dziwnego, że wiara w szlacheckie pochodzenie jest wśród rodaków równie rozpowszechniona jak ich przekonanie, że dziadkowie podczas okupacji ukrywali Żydów. Gdyby jedno i drugie było prawdą, nasz kraj byłby dziś istną Judeo-Polonią - <<z polską szlachtą polski Żyd>>”2.

Kaczorowski postawił sobie zadanie niechlubne i niełatwe, bo jak odkłamać kreowaną przed lata idylliczną wizję przeszłości. Zaczynając od rodziny, a kończąc na narodzie ukazuje rzeczywistość może i nie piękną, ale zapewne bliższą prawdzie (autentyzm narracji podkreślają zdjęcia). Zerwanie z sarmacką dorodnością, odważną solidarnością i walecznością, w końcu wsią spokojną i wesołą, rodzinną doskonałością szlachecką to tylko niektóre aspekty, z którymi mierzy się autor. Obniżenie tonu nadaje całości wydźwięk co najmniej dwuznaczny, ni to masochistycznego odkrywania brudów przeszłości, ni to dążenia do walki o godność nieograniczoną zagłębianiem się w czyjeś życiorysy.

Za książkę dziękuję wydawnictwu:
 oraz portalowi:


1A. Kaczorowski, Ballada o kapciach, Wołowiec 2012, s. 5.
2A. Kaczorowski, Ballada o kapciach, Wołowiec 2012, s. 40.

KUP Balladę o kapciach:

6 komentarzy:

  1. Słusznie zauważył autor ten problem, do dziś każda rodzina z pewnością upatruje swoich korzeni w szlacheckich dworkach, ten problem tez poruszony jest w motywie kryminału Miłoszewskiego "Ziarno prawdy". Taką już duszę sarmacką ma nasz naród...

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny tytuł ale i tematyka dość interesująca.. wiem komu polecić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lektura chyba raczej nie dla mnie, chociaż tytuł wydawał się naprawdę intrygujący. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej nie dla mnie. Świetny blog ! Na pewno wpadnę tu częściej :)
    zapraszam :
    http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety ale to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń