niedziela, 29 kwietnia 2012

O. Pötzsch, Córka kata


Renesansowe, niczym nie wyróżniające się bawarskie miasteczko. Handlarze zachwalają swoje towary, z kościelnej ambony ksiądz grzmi na niewiernych, medyk leczy sproszkowaną gliną i pijawkami, a kat ścina niecnych zbrodniarzy ku uciesze gawiedzi. Życie toczy się leniwie, po dopiero co odzyskanym spokoju po latach wojen. Aż tu nagle zaczynają ginąć dzieci. Na miasteczko kładzie się cień strachu. Ofiary mają na plecach tajemnicze znaki...


Jakby było mało brutalności morderstw, mieszkańcy Schongau są pewni, że w sprawę zamieszane są siły nieczyste. Znak to nic innego jak znamię czarownicy, a jeśli tak, to trzeba ją jak najszybciej odnaleźć i udaremnić dalsze działania. Mieszczanie ciągle mają w pamięci zdarzenie sprzed pół wieku, kiedy to w wyniku polowania na czarownicę, na stosie spalono kilkadziesiąt kobiet. Kosztowało to miasto nie tylko dużo strachu, ale i pieniędzy. Tym razem nie mogą sobie na to pozwolić. Muszą działać szybko.

Niemal od razu wpadają na trop miejscowej akuszerki – Marty. Kobieta, nie dość że zna się na ziołach, to jeszcze często gości u siebie dzieci, które teraz jedno po drugim zostają brutalne zamordowane. Oskarżona o konszachty z diabłem, czeka w więzieniu na wyrok, o którym zadecydować mają jej zeznania. Oczywiście wydobyte z niej za sprawą długotrwałych tortur. Problem w tym, że miejscowy kat nie do końca wierzy w jej winę. Z szacunku dla kobiety, która pomogła narodzić się jego dzieciom, Jakub Kuisl postanawia na własną rękę zdobyć dowody jej niewinności. Do pomocy ma jedynie młodego medyka. Czas nagli, giną kolejne dzieci. Jakby tego było mało, po mieście zaczyna grasować diabeł. 

Nie na darmo powieść Pötzscha zajmowała przez długi czas czołowe miejsca na liście bestsellerów. Na jej sukces złożyło się niewątpliwie kilka czynników: dobry temat, ciekawie poprowadzone wątki bohaterów, a przede wszystkim świetna narracja. Akcja toczy się wartko, bez zbędnych opisów i niepotrzebnego komplikowania problemów. Być może nie zaskakuje. Może trochę za szybko i zbyt łatwo autor prowadzi czytelników po nitce do kłębka rozwiązania. Nie przeszkadza to jednak w rozkoszowaniu się lekturą. 

Co jednak działa przede wszystkim na korzyść powieści, to doskonale ukazany mikroświatek miasteczka, z całą galerią charakterystycznych postaci, najczęściej zestawionych ze sobą kontrastowo. Mamy więc ojca i syna trudniących się medycyną: młody rzecz jasna pełen werwy i ciekawości świata, nie chce poprzestać na uniwersyteckiej wiedzy, która powiedzmy sobie szczerze: zbytnio zaawansowana nie jest. Całą chmarę bogaczy, którzy z ukrycia dyrygują wydarzeniami w mieście. Rzezimieszków, handlarzy, kler i biedotę. Mamy w końcu rodzinę kata Kuisla: piękną i wygadaną córkę Magdalenę, w której zakochuje się medyk, a która nijak nie przystaje do średniowiecznego typu kobiety głupiej i uległej. I samego Jakuba Kuisla, kata, który wbrew pełnionej funkcji, okazuje się być ostoją moralności Schongau. Człowieka renesansu, w którego gburowatej osobowości zakochujemy się od pierwszych stron powieści. 

W rankingu skomplikowanych historii kryminalnych, „Córka kata” niewątpliwie nie zajmie czołowej pozycji. Czytelnik szybko orientuje się, kto tak naprawdę zamieszany jest w morderstwa dzieci oraz kto próbuje zrobić z akuszerki kozła ofiarnego. Choć ta zagadka kształtuje główną linię fabularną, jej braki rekompensuje całe tło obyczajowe, genialnie zaprezentowane przez autora. 

Na uznanie zasługuje również fakt, że Pötzsch – wywodzący się z linii Kuislów, w "Córce kata" opowiada niejako historię swojego rodu. Na potrzeby powieści, samo zdarzenie jak i niektóre postaci zostały wymyślone. Wychodząc od rzeczywistych dokumentów historycznych, kreśli losy swoich przodków, tak jak on chciałby je widzieć. Niewątpliwie idealizuje dzielnego kata Jakuba, nagina rzeczywistość, by mimo skrajnego niebezpieczeństwa, bólu i cierpienia, była łaskawa dla pozytywnych postaci, a nieznośna dla złych. 

Mimo, że powieść nie zaskakuje, jest świetną pozycją obrazującą realia renesansowego miasta, w którym wydarzyło się nieszczęście. Ukazuje przykre konsekwencji zajadłej konkurencji ludzkich ambicji. Udowadnia, że od diabła gorsi są mimo wszystko ludzie.

4/6

Za możliwość przeczytania „Córki kata” serdecznie dziękuję wydawnictwu 


5 komentarzy:

  1. Wow, bardzo zachęcająca recenzja. Muszę się czym prędzej zapoznać z tą książką. Lubię takie klimaty i interesują mnie prześladowania "czarownic" jakie miały miejsce w średniowieczu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ogromną chęć na tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od niedawna mam chętkę n taką "średniowieczną" książkę, więc ta pozycja jest jak najbardziej dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od dnia premiery zamierzam się zabrać za tą książkę, ale w czasie zakupów w Empiku zawsze jest coś pilniejszego xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam i mimo iż nie moje klimaty, świetnie się przy niej bawiłam :)

    OdpowiedzUsuń