Renesansowe, niczym
nie wyróżniające się bawarskie miasteczko. Handlarze zachwalają
swoje towary, z kościelnej ambony ksiądz grzmi na niewiernych,
medyk leczy sproszkowaną gliną i pijawkami, a kat ścina niecnych
zbrodniarzy ku uciesze gawiedzi. Życie toczy się leniwie, po
dopiero co odzyskanym spokoju po latach wojen. Aż tu nagle zaczynają
ginąć dzieci. Na miasteczko kładzie się cień strachu. Ofiary
mają na plecach tajemnicze znaki...
Jakby było mało
brutalności morderstw, mieszkańcy Schongau są pewni, że w sprawę
zamieszane są siły nieczyste. Znak to nic innego jak znamię
czarownicy, a jeśli tak, to trzeba ją jak najszybciej odnaleźć i
udaremnić dalsze działania. Mieszczanie ciągle mają w pamięci
zdarzenie sprzed pół wieku, kiedy to w wyniku polowania na
czarownicę, na stosie spalono kilkadziesiąt kobiet. Kosztowało to
miasto nie tylko dużo strachu, ale i pieniędzy. Tym razem nie mogą
sobie na to pozwolić. Muszą działać szybko.
Niemal od razu wpadają
na trop miejscowej akuszerki – Marty. Kobieta, nie dość że zna
się na ziołach, to jeszcze często gości u siebie dzieci, które
teraz jedno po drugim zostają brutalne zamordowane. Oskarżona o
konszachty z diabłem, czeka w więzieniu na wyrok, o którym
zadecydować mają jej zeznania. Oczywiście wydobyte z niej za
sprawą długotrwałych tortur. Problem w tym, że miejscowy kat nie
do końca wierzy w jej winę. Z szacunku dla kobiety, która pomogła
narodzić się jego dzieciom, Jakub Kuisl postanawia na własną rękę
zdobyć dowody jej niewinności. Do pomocy ma jedynie młodego
medyka. Czas nagli, giną kolejne dzieci. Jakby tego było mało, po
mieście zaczyna grasować diabeł.
Nie na darmo powieść
Pötzscha zajmowała przez
długi czas czołowe miejsca na liście bestsellerów. Na jej sukces
złożyło się niewątpliwie kilka czynników: dobry temat, ciekawie
poprowadzone wątki bohaterów, a przede wszystkim świetna narracja.
Akcja toczy się wartko, bez zbędnych opisów i niepotrzebnego
komplikowania problemów. Być może nie zaskakuje. Może trochę za
szybko i zbyt łatwo autor prowadzi czytelników po nitce do kłębka
rozwiązania. Nie przeszkadza to jednak w rozkoszowaniu się lekturą.
Co jednak działa przede
wszystkim na korzyść powieści, to doskonale ukazany mikroświatek miasteczka, z całą galerią charakterystycznych
postaci, najczęściej zestawionych ze sobą kontrastowo. Mamy więc
ojca i syna trudniących się medycyną: młody rzecz jasna pełen
werwy i ciekawości świata, nie chce poprzestać na uniwersyteckiej
wiedzy, która powiedzmy sobie szczerze: zbytnio zaawansowana nie
jest. Całą chmarę bogaczy, którzy z ukrycia dyrygują
wydarzeniami w mieście. Rzezimieszków, handlarzy, kler i biedotę.
Mamy w końcu rodzinę kata Kuisla: piękną i wygadaną córkę
Magdalenę, w której zakochuje się medyk, a która nijak nie
przystaje do średniowiecznego typu kobiety głupiej i uległej. I
samego Jakuba Kuisla, kata, który wbrew pełnionej funkcji, okazuje
się być ostoją moralności Schongau. Człowieka renesansu, w którego gburowatej
osobowości zakochujemy się od pierwszych stron powieści.
W rankingu
skomplikowanych historii kryminalnych, „Córka kata” niewątpliwie
nie zajmie czołowej pozycji. Czytelnik szybko orientuje się, kto
tak naprawdę zamieszany jest w morderstwa dzieci oraz kto próbuje
zrobić z akuszerki kozła ofiarnego. Choć ta zagadka kształtuje
główną linię fabularną, jej braki rekompensuje całe tło
obyczajowe, genialnie zaprezentowane przez autora.
Na uznanie zasługuje
również fakt, że Pötzsch
– wywodzący się z linii Kuislów, w "Córce kata" opowiada niejako
historię swojego rodu. Na potrzeby powieści, samo zdarzenie jak i
niektóre postaci zostały wymyślone. Wychodząc od rzeczywistych
dokumentów historycznych, kreśli losy swoich przodków, tak jak on
chciałby je widzieć. Niewątpliwie idealizuje dzielnego kata
Jakuba, nagina rzeczywistość, by mimo skrajnego niebezpieczeństwa,
bólu i cierpienia, była łaskawa dla pozytywnych postaci, a
nieznośna dla złych.
Mimo, że powieść nie
zaskakuje, jest świetną pozycją obrazującą realia renesansowego miasta, w którym wydarzyło się nieszczęście. Ukazuje przykre konsekwencji zajadłej konkurencji ludzkich ambicji. Udowadnia, że od diabła
gorsi są mimo wszystko ludzie.
4/6
Wow, bardzo zachęcająca recenzja. Muszę się czym prędzej zapoznać z tą książką. Lubię takie klimaty i interesują mnie prześladowania "czarownic" jakie miały miejsce w średniowieczu.
OdpowiedzUsuńMam ogromną chęć na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOd niedawna mam chętkę n taką "średniowieczną" książkę, więc ta pozycja jest jak najbardziej dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńOd dnia premiery zamierzam się zabrać za tą książkę, ale w czasie zakupów w Empiku zawsze jest coś pilniejszego xD
OdpowiedzUsuńCzytałam i mimo iż nie moje klimaty, świetnie się przy niej bawiłam :)
OdpowiedzUsuń