środa, 20 marca 2013

M. Stiefvater, Ballada


AUTOR: Maggie Stiefvater
TYTUŁ: Ballada. Taniec mrocznych elfów
WYDAWNICTWO: Illuminatio
LICZBA STRON: 318
OCENA: 5/10


Od wydarzeń tragicznego lata nie minęło wiele czasu, jednak trzeba żyć dalej. Dee i James zostają przyjęci do elitarnej szkoły muzycznej, zrzeszającej talenty i wybitne osobowości. Choć świat Faerii z perspektywy czasu może wydawać się jedynie koszmarnym snem, niespodziewanie znów zaplącze losy bohaterów. Podczas gdy Dee w samotności będzie leczyć złamane serce, muzyką Jamesa zainteresuje się przedziwna feja: muza, która za inspirację pożywi się z chęcią młodym istnieniem artysty.

W tle zbliżają się doroczne obchody święta Samhain, kiedy to na jedną noc czas i granice światów przestają istnieć, a wszystkie nadprzyrodzone istoty dostępują możliwości swobodnego przenikania do świata śmiertelników. Nowa królowa szykuje na tę okazję specjalne widowisko. Spieszyć musi się również Nuala, jeśli James nie przyjmie jej propozycji nie do odrzucenia, wkrótce będzie musiała pożegnać się z nieśmiertelnością i wiecznym cyklem narodzin.

Dalsze losy bohaterów Lamentu ponownie łączą się z istotami z Faerii. Stiefvater kolejny raz oparła cały schemat kompozycyjny powieści na typowych chwytach romansowo-przygodowych. O ile w wypadku pierwszej części całość zachwycała magiczną atmosferą, tak Ballada okazuje się zupełnie przeciętną opowieścią o uczuciu człowieka i feji, którzy muszą pokonać przeciwności losu, by pozwolić sobie na miłość. Od warstwy romansowej znaczenie ciekawiej rysują się drugoplanowe intrygi Królowej Elfów. Klimat tajemniczości podsycają: pojawienie się rogatego boga śmierci, której każdej nocy wyśpiewuje litanię imion przyszłych zmarłych, morderstwa nietypowych fejów oraz podwójne tożsamości niczym nie wyróżniających się śmiertelników.

Wielogłos narracji przedstawia akcję z perspektywy Jamesa oraz Nuali, niedopowiedziane strzępy wątku Dee są jedynie zaznaczone poprzez niewysłane wiadomości do przyjaciela. Być może miało to za zadanie rozszerzyć obiektywizm opowieści, nie jest to jednak szczególnie szczęśliwie wykorzystany chwyt. Bohaterowie nie są charakterystyczni językowo, styl Stiefvater zdecydowanie mocniej uderza w standard powieści młodzieżowych i w odróżnieniu od pierwszej części, ten target czytelniczy jest tu znacznie mocniej zaakcentowany.

Choć autorka nadal nawiązuje do wierzeń celtyckich nie ma tu już tak urokliwej w Lamencie atmosfery magii i tajemnicy. Choć akcja pędzi całkiem szybko, gubi zainteresowanie czytelnika, który czeka na kulminację. Jeśli jednak oczekuje wielkiego wybuchu zwieńczającego budowane napięcie, może poczuć się zawiedziony.

Ballada mimo braku baśniowości nadal pozytywnie wyróżnia się wśród paranormal romance konsekwentnym nawiązaniem do folkloru i nie najgorszą realizacją. Miłośnikom obu części pozostaje z niecierpliwością oczekiwać kolejnej, której wydanie szykuje się na ten rok.



Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:


5 komentarzy:

  1. It's remarkable designed for me to have a web page, which is valuable designed for my experience. thanks admin

    Here is my blog post; quick loans

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Drżenie" tej autorki i bardzo źle wspominam tę książkę. Okropna! :) No cóż...na Lament i kontynuację się nie skuszę. Nie chcę po raz kolejny się męczyć podczas czytania :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie trawię stylu pisania tej autorki i tego chyba już nic nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam teraz "Drżenie" tej autorki. Na "Balladę" raczej się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o tej serii, ale zdecydowanie nie były to pochlebne opinie. Może i wyróżnia się ukazaniem folkloru, ale to nadal paranormal romance, a w tym gatunku naprawdę ciężko o dobrą, interesującą powieść. I widzę, że Twoja ocena odzwierciedla te opinie. ;)

    OdpowiedzUsuń