AUTOR: Michał Kotliński
TYTUŁ: Święty od ćpunów
WYDAWNICTWO: JanKa
LICZBA STRON: 139
OCENA: 6/10
„Nie obawiał się
nadchodzącego weekendu; przeciwnie, odczuwał pewnego rodzaju
pozytywne pobudzenie. Coś się działo. Może i gonił królika,
który mógł być równie dobrze tanią maszynką na azjatyckich
tranzystorach, ale przynajmniej trwał jakiś pościg; przynajmniej
przez chwilę poczuł, że żyje, a nie tylko jest żywy;
paradoksalnie, sny, zamiast zbić go z realnych nóg, tylko
utwierdziły go w zastanej rzeczywistości. Zapalił papierosa.
Chwilowo miał po co istnieć”1.
Wraz z nadejściem nocy
miasto otwiera nowe przestrzenie. Funkcjonalność industrialnych
krajobrazów nagle zmienia się w pokraczne labirynty bez wyjścia,
ale przecież ciemność markuje spokój. Dzięki temu mogą w końcu iść, odrzucić dzienne ciała, wtopić się w rytm pulsujących
klubów, wilgotnych snów, oczu naćpanych tanimi dragami, duchów
przeszłości. Mogą uciekać, gubić się we własnych umysłach,
pozwalać znaleźć się, tworzyć nowy sens i zapominać go.
Wszystko, żeby na moment zaistnieć, albo przestać pamiętać, że
nadal się istnieje.
Jak sugeruje tytuł,
będzie to kolejna książka o narkomanach. Po przeczytaniu Piątka,
Felscherinow, Rosiek, a potem jeszcze Welsha, Dicka i Selbiego wydaje
mi się, że wiem na ten temat wszystko i nic nie może mnie już
zaskoczyć. Ale Kotliński ma coś w sobie. Na początek jest to
całkiem dobry styl, który przykleja czytelnika do tekstu, mimo że
ten nie jest przyjemny i podnoszący na duchu. Operowanie
okropnością nie jest czymś szokującym, Kotliński nie idzie na
efekt przez co czyta się to naprawdę dobrze. Przy takiej technice,
temat staje się w zasadzie czymś drugorzędnym.
3 opowiadania, które
składają się na Świętego od ćpunów, wprowadzają
czytelnika w klaustrofobiczny klimat olsztyńskich ulic i labiryntów
umysłów z zasady nieciekawych bohaterów. Ci w dzień pędzą mniej
lub bardziej pozorne życie bukinistów, pisarzyn, znudzonych grubych
ryb i dilerów z doskoku, by nocą wyruszyć w kolejny rajd po
klubach, wypić raz jeszcze wódkę z prozakiem, poprowadzić urwaną
dysputę o prawach wszechświata, wyrwać łatwą pannę i zasnąć
spokojnym snem sprawiedliwych, którym kolejny raz udało się
zapomnieć o poranku ciężkiej codzienności.
Obok nich plątają
się postaci ni to z jawy ni ze snu: Kruk nawiedzający starych
ćpunów, pisarz, posiadający klucze do miasta z wymiaru nieopodal.
Wszystko otoczone jest sporą papką powinowactw literackich i
muzycznych, akcja, konstruowana z książkowych leitmotivów, potęguje
poczucie duszności i powtarzalności. Rytm nocnych wędrówek,
rozmów i przebudzeń podkreślają hojne nawiązania do Gaimana
(zbyt hojne, Kruk z tytułowego opowiadania jawnie udaje Sandmana, a
zakończenie Igły aż skwierczy Nigdziebądziem),
Dicka, Palahniuka, no i Biblii (Adam i Ewa na rajskim wysypisku,
Józek, którego nawiedzają sny...). Poprzez swoją
intertekstualność i fragmentaryczność bardzo to wszystko
postmodernistyczne, można nadinterpretować do woli.
Powracające do znudzenia
przekonanie o niestabilnych granicach rzeczywistości, determinizmie
i chęci ucieczki od niego i samego siebie, brudzie codzienności i
koszmarach z niej wyrastających w zasadzie nie potrzebują
narkotykowej otoczki. Delirium narracji kruszy jednak z całą mocą
pozorne granice najlepszego ze światów, wrzuca w sam środek
króliczej nory, gdzie niepokój powodowany poczuciem spadania
kumulują tylko mijane teksty, dźwięki i obrazy z przeszłości.
Za książkę dziękuję
wydawnictwu:
i portalowi:
1M.
Kotliński, Święty od ćpunów, Pruszków 2013, s. 116.
A czytałaś "Milion małych kawałków" Jamesa Freya? To dopiero robi wrażenie! Książka nie tak bogata w literackie nawiązania, pisana specyficznym stylem, ale nie sposób się oderwać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie, ale mam ją na liście wymarzonych i w końcu mam nadzieję do niej dotrę;)
UsuńMuszę przyznać, że poczułam zaciekawienie powyższą książką Kotlińskiego. Narkomania zawsze budzi szereg kontrowersyjnych emocji i ja także chciałbym poznać ten zgubny nałóg ,,od podszewki''.
OdpowiedzUsuńKsiążka "Święty od ćpunów" czeka u mnie w kolejce do zrecenzowania. Do tej pory odkładałam ją na potem, ale po Twojej recenzji śmiało po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że książka będzie tak dobra. Polecam:)
UsuńJuż jestem po lekturze i muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Szczególnie spodobało mi się opowiadanie "A. i E." :)
Usuńno sama nie wiem :/ może kiedyś...
OdpowiedzUsuńPięknie tutaj - wspaniały klimat, niczym na targu staroci lub antykwariacie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, uwielbiam taki klimat, w podobnym mam w urządzony własny pokój;)
Usuń