wtorek, 12 marca 2013

M. Kotliński, Święty od ćpunów


AUTOR: Michał Kotliński
TYTUŁ: Święty od ćpunów
WYDAWNICTWO: JanKa
LICZBA STRON: 139
OCENA: 6/10

„Nie obawiał się nadchodzącego weekendu; przeciwnie, odczuwał pewnego rodzaju pozytywne pobudzenie. Coś się działo. Może i gonił królika, który mógł być równie dobrze tanią maszynką na azjatyckich tranzystorach, ale przynajmniej trwał jakiś pościg; przynajmniej przez chwilę poczuł, że żyje, a nie tylko jest żywy; paradoksalnie, sny, zamiast zbić go z realnych nóg, tylko utwierdziły go w zastanej rzeczywistości. Zapalił papierosa. Chwilowo miał po co istnieć”1.


Wraz z nadejściem nocy miasto otwiera nowe przestrzenie. Funkcjonalność industrialnych krajobrazów nagle zmienia się w pokraczne labirynty bez wyjścia, ale przecież ciemność markuje spokój. Dzięki temu mogą w końcu iść, odrzucić dzienne ciała, wtopić się w rytm pulsujących klubów, wilgotnych snów, oczu naćpanych tanimi dragami, duchów przeszłości. Mogą uciekać, gubić się we własnych umysłach, pozwalać znaleźć się, tworzyć nowy sens i zapominać go. Wszystko, żeby na moment zaistnieć, albo przestać pamiętać, że nadal się istnieje.

Jak sugeruje tytuł, będzie to kolejna książka o narkomanach. Po przeczytaniu Piątka, Felscherinow, Rosiek, a potem jeszcze Welsha, Dicka i Selbiego wydaje mi się, że wiem na ten temat wszystko i nic nie może mnie już zaskoczyć. Ale Kotliński ma coś w sobie. Na początek jest to całkiem dobry styl, który przykleja czytelnika do tekstu, mimo że ten nie jest przyjemny i podnoszący na duchu. Operowanie okropnością nie jest czymś szokującym, Kotliński nie idzie na efekt przez co czyta się to naprawdę dobrze. Przy takiej technice, temat staje się w zasadzie czymś drugorzędnym.

3 opowiadania, które składają się na Świętego od ćpunów, wprowadzają czytelnika w klaustrofobiczny klimat olsztyńskich ulic i labiryntów umysłów z zasady nieciekawych bohaterów. Ci w dzień pędzą mniej lub bardziej pozorne życie bukinistów, pisarzyn, znudzonych grubych ryb i dilerów z doskoku, by nocą wyruszyć w kolejny rajd po klubach, wypić raz jeszcze wódkę z prozakiem, poprowadzić urwaną dysputę o prawach wszechświata, wyrwać łatwą pannę i zasnąć spokojnym snem sprawiedliwych, którym kolejny raz udało się zapomnieć o poranku ciężkiej codzienności. 

Obok nich plątają się postaci ni to z jawy ni ze snu: Kruk nawiedzający starych ćpunów, pisarz, posiadający klucze do miasta z wymiaru nieopodal. Wszystko otoczone jest sporą papką powinowactw literackich i muzycznych, akcja, konstruowana z książkowych leitmotivów, potęguje poczucie duszności i powtarzalności. Rytm nocnych wędrówek, rozmów i przebudzeń podkreślają hojne nawiązania do Gaimana (zbyt hojne, Kruk z tytułowego opowiadania jawnie udaje Sandmana, a zakończenie Igły aż skwierczy Nigdziebądziem), Dicka, Palahniuka, no i Biblii (Adam i Ewa na rajskim wysypisku, Józek, którego nawiedzają sny...). Poprzez swoją intertekstualność i fragmentaryczność bardzo to wszystko postmodernistyczne, można nadinterpretować do woli.

Powracające do znudzenia przekonanie o niestabilnych granicach rzeczywistości, determinizmie i chęci ucieczki od niego i samego siebie, brudzie codzienności i koszmarach z niej wyrastających w zasadzie nie potrzebują narkotykowej otoczki. Delirium narracji kruszy jednak z całą mocą pozorne granice najlepszego ze światów, wrzuca w sam środek króliczej nory, gdzie niepokój powodowany poczuciem spadania kumulują tylko mijane teksty, dźwięki i obrazy z przeszłości.


Za książkę dziękuję wydawnictwu:
 i portalowi:


1M. Kotliński, Święty od ćpunów, Pruszków 2013, s. 116.

9 komentarzy:

  1. A czytałaś "Milion małych kawałków" Jamesa Freya? To dopiero robi wrażenie! Książka nie tak bogata w literackie nawiązania, pisana specyficznym stylem, ale nie sposób się oderwać.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ale mam ją na liście wymarzonych i w końcu mam nadzieję do niej dotrę;)

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że poczułam zaciekawienie powyższą książką Kotlińskiego. Narkomania zawsze budzi szereg kontrowersyjnych emocji i ja także chciałbym poznać ten zgubny nałóg ,,od podszewki''.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka "Święty od ćpunów" czeka u mnie w kolejce do zrecenzowania. Do tej pory odkładałam ją na potem, ale po Twojej recenzji śmiało po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że książka będzie tak dobra. Polecam:)

      Usuń
    2. Już jestem po lekturze i muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Szczególnie spodobało mi się opowiadanie "A. i E." :)

      Usuń
  4. no sama nie wiem :/ może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie tutaj - wspaniały klimat, niczym na targu staroci lub antykwariacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, uwielbiam taki klimat, w podobnym mam w urządzony własny pokój;)

      Usuń