wtorek, 19 marca 2013

M. Stiefvater, Lament

AUTOR: Maggie Stiefvater
TYTUŁ: Lament. Intryga Królowej Elfów
WYDAWNICTWO: Illuminatio
LICZBA STRON: 319
OCENA: 6/10


Zaczyna się banalnie: utalentowana harfistka Deirdre choruje na samą myśl występów publicznych. Nadchodzący konkurs zapowiada się kolejną katastrofą, do chwili, gdy niespodziewania na jej drodze pojawia się tajemniczy Luke. Ten nie tylko sprawi, że muzyka zabrzmi dla niej w nowy sposób, ale zmieni poukładany świat dziewczyny. Nie obędzie się rzecz jasna bez komplikacji. Swojska rzeczywistość z dnia na dzień zaczyna nagle się odkształcać, ukazując wymiar znany dotychczas ze starych, irlandzkich legend. 


Spotkanie Luke'a inicjuje ciąg zdarzeń, które każą Deirdre spojrzeć na świat z nowej perspektywy. Od tej chwili magia na stałe będzie przeplatać się z niebezpieczeństwem i niedopowiedzeniami. Okolicę zaludnią postaci znane z irlandzkiego folkloru, rosnące w siłę z powodu zbliżającego się Przesilenia. Stiefvater wróci do korzeni, odsyłając w niepamięć popkulturowy obraz elfich, delikatnych twarzyczek i szpiczastych uszu. W Lamencie okrutni fejowie tylko czekają, by zabrać do tańca naiwnych śmiertelników, nieświadomych, że pęd wirowania zatrzyma się dopiero po ich śmierci. Kuszą pięknem i obiecują spełnienie, bez wahania wplątując ich w intrygi, gdzie ponad wartość życia i uczuć, kładzie się pragnienie władzy. Kim w tym skomplikowanym układzie dwóch światów okazuje się pojawiający się znikąd Luke i jakie są jego prawdziwe motywacje?

Choć Lament bazuje na klasycznych schematach romansu, baśni i powieści fantasy: wyobcowana bohaterka i tajemniczy, przystojny mężczyzna, trójkąt miłosny, miłość tragiczna, zła królowa i obdarzona potężną mocą jej młoda konkurentka, przenikanie się dwóch światów, w końcu szereg niebezpieczeństw, które należy pokonać, by uratować świat na krawędzi i bliskie sobie osoby; posiada w sobie niesamowitą ilość magii, która sprawia, że momentami banalna fabuła, zyskuje w logicznie skomponowanej całości, jako całkiem przejmująca opowieść o poświęceniu i granicach uczucia.

Rzecz jasna, jak to w wypadku paranormal romance bywa, pierwsze skrzypce odgrywa wartka akcja i szereg katastrof, spadających na pragnących jedynie miłości bohaterów. Na szczęście konieczność tę Siefvater potraktowała z dużą dozą subtelności i choć czytelnika być może nic tu nie zaskoczy, iskrzącej atmosfery nie zakłóci szereg pościgów i wydumanych opisów kopulacji.

Dzięki temu historia miłosna wzorowana na irlandzkich balladach o niemożliwych do spełnienia szczęśliwych zakończeniach, mimo że opisana prostym językiem i osadzona we współczesności, zmienia się w baśń – fascynującą przez oryginalną aktualizację znanych motywów i klimat celtyckich wierzeń.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:


5 komentarzy:

  1. Piękna okładka, ale tematyka nie moja, zdecydowanie wolę literaturę obyczajową - swoją drogą zastanawiam się ile jeszcze powstanie książek opartych na podobnym schemacie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnóstwo! To chwytliwy temat i jestem pewna, że gdybym miała raz jeszcze te 13 lat, z rozkoszą zaczytywałabym się w tych bzdurkach;)A tak miałam tylko Narnię i Tolkiena i patrz co ze mnie wyrosło :D

      Usuń
  2. Osobiście jestem na nie, ani trochę nie podobała mi się ta książka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z gatunkiem paranormal romance szczerze mówiąc dopiero się zapoznaję przy "Upadłych". Fala zainteresowania na temat "Zmierzchu" jakoś przeszła obok mnie. I chyba nie żałuję. Jest to popularne, ale popieram twierdzenie w powyższym komentarzu - jak najbardziej dla nastolatek, później bawi już co innego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z przyjemnością przeczytam, choć widzę, że Ciebie ksiazka nie zachwyciła

    OdpowiedzUsuń