niedziela, 21 października 2012

M. Trawnicki, Sztukmistrz

„Świat dookoła mnie jest w ruchu, ja jestem rezonansem tej całości. (…) Każdy z nas jest kluczem do pewnych drzwi i z pozoru obca osoba może nam dać kolejną wskazówkę, aby te drzwi odnaleźć. (…) Skocz w otchłań, o której nic nie wiesz, (…) zabij swój ułożony świat, a dowiesz się, dlaczego jesteś inny”1.

Tłum zgromadzony na miejskim placu zacieśnia się wokół niepozornie wyglądającego mężczyzny w średnim wieku. Zniecierpliwieni ludzie czekają na pokaz, który wyrwie ich na moment z monotonnej codzienności i równie szybko pozwoli do niej wrócić. Czekanie kumuluje napięcie do momentu, gdy mężczyzna wyciąga deskę nabitą grubo ponad setką gwoździ. A potem rzuca się na nią. Długie na palec gwoździe przebijają jego ciało na wylot, ale nie na to czekała publiczność. Spóźnione brawa rozlegają się w momencie, gdy mężczyzna wstaje, a na jego ciele nie widnieje cień zranienia. Tłum z ulgą powraca do swoich spraw.

Wiktor po latach włóczęgi powraca do rodzinnego miasta, które opuścił po tragicznej śmierci żony, zostawiając w nim jednocześnie nastoletnią wówczas córkę. Droga, którą przebył wyryła się na jego ciele i umyśle, stąd dobrze znane miejsca straszą obcością i prowokują wspomnienia. Czas jednak zatoczył koło, być może nadszedł odpowiedni moment, by odnowić miłość sprzed lat i odzyskać zaufanie córki. Przede wszystkim jednak zrozumieć swoją niezwykłą zdolność do regeneracji zranionego ciała, odnaleźć powód, dla którego ją otrzymał, w świecie, w którym wszystko traci na znaczeniu.

Trawnicki wrzuca czytelnika w eklektyczną przestrzeń o mocno zachwianych granicach fizycznej realności. Droga jako motyw przewodni szybko przechodzi od faktu do metafory, rozgrywa się wieloplanowo w kontekstach ucieczki-powrotu, szaleństwa-harmonii, rozszerzania świadomości poprzez poznanie siebie w sytuacjach kryzysowych, eksperymentach z narkotykami, ale przede wszystkim w ludziach. Całości przyświeca przewijające się jak mantra przekonanie o celowości istnienia, która to manifestuje się w niepozornych zdarzeniach. Tę dostrzec możemy jedynie dzięki przekroczeniu granic codziennego bytowania w świecie ustalonych zasad, na pozór bezpiecznym, ale zarazem ograniczającym i kontrolującym nieświadome niczego jednostki.

Na pozór banalna historia otwiera całe spectrum możliwości (nad)interpretacji za sprawą rozrzuconych haseł-kluczy. Czasem z rozmowy o pogodzie wyrasta tu bowiem traktat o wolności, z opisu codzienności – opowieść o hipokryzji i granicach nauki, ze szczęśliwych zakończeń podskórne napięcie, że mimo zmiany wszystko pozostało po staremu, bo świata nie zmienimy słowem. 
 
Mimo potencjału i okrojonej formy powieść balansuje na granicy przegadania. Trawnicki chciał powiedzieć o wszystkim, ale nie rozwinął niczego. Poszczególne wątki proszą się o dopowiedzenie, bo choć to konkretyzacja czytelnika tworzy głębię tekstu, nie może ona wisieć w literackiej próżni, która kreuje szeregi kuszących interpretacji, nie mających nic wspólnego z zamierzeniem autora. 

Jedno jest pewne, „Sztukmistrz” intryguje i pozostawia czytelnika z nadmiarem myśli, generowanych przez tekst. Jeśli powstał z zamiarem wytrącenia odbiorcy z automatyzmu postrzegania, to spełnia swoją rolę choćby przez grę zaskoczenia. I choć nie jestem dziś pewna, czy to ambitna próba polemiki z papką współczesności, czy bełkot powstały w oparach haszyszu, polecam, szczególnie że dziś mało książek pozostawia mnie z uczuciem niepokoju.

1M. Trawnicki, Sztukmistrz, Warszawa 2012, s. 31.

Za książkę dziękuję wydawnictwu:

oraz portalowi:

 

8 komentarzy:

  1. Zaintrygowała mnie postać głównego bohatera, ale książka raczej nie dla mnie. Nie przepadam za metaforami, nie lubię doszukiwać się innego znaczenia między słowami - wolę jasny przekaz, a nie bawić się w interpretację. Może w ten sposób tracę wiele wartościowych lektur, ale obawiam się, że ich po prostu nie zrozumiem. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Baaardzo zaciekawiła mnie Twoja recenzja. Nigdy nie słyszałam o tej książce, przeto tym bardziej jestem nią zaintrygowana :) Mam nadzieję, że będzie dane mi kiedyś po nią sięgnąć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Intrygująca i baardzo zachęcająca:) jak spotkam, to przygarnę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa recenzja. Postaram się znaleźć czas dla tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sam tytuł brzmi ciekawie... Zresztą uwielbiam tego typu książki. Kiedy je czytam, czuję się jej głównym bohaterem, zatapiam się w słowach, i połykam literki. Czytając, nawet nie odczuwam zmęczenia. Maniactwo, oczywiście. Najwyraźniej też to masz. Miłe uczucie, prawda?
    Między innymi, zapraszam na mojego bloga: http://sushan-blog.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Su Shan.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje się być bardzo ciekawa. Jeżeli znajdę czas to chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam jest świetna intrygujaca ,szokujaca ,nie mozna doczekac sie co dalej.Autor dobrze odał emocje i mocny przekaz.POLECAM !!!

    OdpowiedzUsuń