„W tych swoich
szaleństwach, był podobny do niej samej z czasów Wytwórni Wód
Gazowanych, jakby w tych nieprzychylnych czasach człowiek dążył
usilnie do stworzenia czegoś wyłącznie własnego, nad czym mógł
panować bez reszty, bez względu na okoliczności, łącznie z tym,
że mógł to również unicestwić i zająć się czymś nowym.
Uważała, że każdy powinien mieć jakąś swoja Wytwórnię Wód
Gazowanych, chociaż przez jakiś czas, żeby się przekonać jak to
jest”1.
Babka trzymała się
dobrze, mimo że dobiegała już prawie setki. Czego jak czego, ale
do samego końca nie mogła odmówić sobie dobrego jedzenia i
fikuśnych ubrań, które komponowały się z jej perfekcyjnym
makijażem. Gdy, któregoś dnia umarła, jak żyła, spektakularną
śmiercią (wiekowa staruszka postanowiła wspiąć się na
chybotliwy stryszek) wnuczkom przypadło w udziale urządzenie jej
pogrzebu, godnego jej ekstrawagancji (koronkowa bielizna i połyskliwe
trzewiczki). Choć na stypie goście z rozrzewnieniem wspominali
ekscesy Babki, nikt nie przypuszczał, jak szalone życie naprawdę
przypadło jej w udziale...
Dzieje Babki poznajemy
od dnia narodzin, kiedy była jeszcze pyskatą Lenorką, wychowaną
na wsi w biedzie lat wojennych. Towarzysząc jej dorastaniu, małym i
większym przygodom, wyprowadzce do miasta, romansach, a w końcu
życiu rodzinnemu, obcujemy z pełnym przedstawieniem życia silnej
kobiety, która zawsze wiedziała jak dać sobie radę mimo
przeciwności losu.
Teraźniejsze historie z
życia Eleonory mieszają się z opowieściami snutymi przez każdą
z postaci. Mikrohistorie przeszłości mieszają się z prywatną
codziennością, raz ciepłą, raz bolesną, zawsze jednak ciekawą
przez rys autentyzmu. Bohaterowie opowieści zyskują nowe życie,
odnawiane poprzez przekazywanie dalej ich historii. Te z kolei są
kalejdoskopowym przedstawieniem, ważnych bardziej lub mniej, osób i
miejsc spotykanych w trakcie całego życia.
Wspomnienia, ubarwiane i
przekształcane według potrzeb opowiadającej je Eleonory, nie są
świadectwem epoki, ale pamiątką istnienia ludzi. Z ich małych
dziejów bohaterka tworzy własną, subiektywną wizję przeszłości,
która świadczy o tym, że to nie przeszłość warunkuje nasze
obecne życie, ale jest jedynie jego uzupełnieniem.
Saga rodzinna stworzona
w „Wytwórni wód” przypomina mi opowieści snute przez moją
babcię, co potwierdza tylko charakter książki jako zbeletryzowanej
biografii typowej kobiety urodzonej w czasach wojennych, żyjącej w
okresie PRLu. Z sentymentem towarzyszyłam Eleonorze w realizacji jej
pragnień o życiu lepszym i bardziej wartościowym mimo trudnych
czasów, a potem kolejnym członkom jej rodziny (magiczna więź
dziadka i wnuczki!), szczególnie że każdy z wykreowanych bohaterów
był indywidualnością obdarzoną pełnym życiem wewnętrznym.
Historie ich powszedniości, choć nie opowiadają o wielkich
czynach, ilustrują mechanizmy działania pamięci, zapisanej w
ciele, prostych zdarzeniach, małych pamiątkach, zapachach. Są
świadectwem istnienia wspomnień, którymi kreujemy życie, z
tysięcy opowiadanych historii o codzienności.
Za książkę dziękuję
wydawnictwu:
- 1Combrzyńska-Nogala, Wytwórnia wód gazowanych, Warszawa 2012, s. 372.
Już jakiś czas temu zaciekawił mnie tytuł książki. Lubię takie historie, więc przeczytam na pewno.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się składa, gdyż ostatnio jestem po urokiem polskich powieści (dopiero co skończyłam "Upalne lato Marianny" wydane również przez MG). Mam ochotę na więcej i chętnie sięgnę po recenzowaną przez Ciebie książkę :)
OdpowiedzUsuńJa mam mieszane uczucia co do tej książki, więc jeszcze nie wiem czy ją przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńbrzmi dość interesująco :)
OdpowiedzUsuńlubię takie historie:)
OdpowiedzUsuńCzytając miałam podobne odczucia do Twoich.
OdpowiedzUsuńHaha, zabawny tytuł, ale widzę że sama książka ciekawa ;)
OdpowiedzUsuń