środa, 3 października 2012

D. Combrzyńska-Nogala, Wytwórnia wód gazowanych

„W tych swoich szaleństwach, był podobny do niej samej z czasów Wytwórni Wód Gazowanych, jakby w tych nieprzychylnych czasach człowiek dążył usilnie do stworzenia czegoś wyłącznie własnego, nad czym mógł panować bez reszty, bez względu na okoliczności, łącznie z tym, że mógł to również unicestwić i zająć się czymś nowym. Uważała, że każdy powinien mieć jakąś swoja Wytwórnię Wód Gazowanych, chociaż przez jakiś czas, żeby się przekonać jak to jest”1.

Babka trzymała się dobrze, mimo że dobiegała już prawie setki. Czego jak czego, ale do samego końca nie mogła odmówić sobie dobrego jedzenia i fikuśnych ubrań, które komponowały się z jej perfekcyjnym makijażem. Gdy, któregoś dnia umarła, jak żyła, spektakularną śmiercią (wiekowa staruszka postanowiła wspiąć się na chybotliwy stryszek) wnuczkom przypadło w udziale urządzenie jej pogrzebu, godnego jej ekstrawagancji (koronkowa bielizna i połyskliwe trzewiczki). Choć na stypie goście z rozrzewnieniem wspominali ekscesy Babki, nikt nie przypuszczał, jak szalone życie naprawdę przypadło jej w udziale...

Dzieje Babki poznajemy od dnia narodzin, kiedy była jeszcze pyskatą Lenorką, wychowaną na wsi w biedzie lat wojennych. Towarzysząc jej dorastaniu, małym i większym przygodom, wyprowadzce do miasta, romansach, a w końcu życiu rodzinnemu, obcujemy z pełnym przedstawieniem życia silnej kobiety, która zawsze wiedziała jak dać sobie radę mimo przeciwności losu. 

Teraźniejsze historie z życia Eleonory mieszają się z opowieściami snutymi przez każdą z postaci. Mikrohistorie przeszłości mieszają się z prywatną codziennością, raz ciepłą, raz bolesną, zawsze jednak ciekawą przez rys autentyzmu. Bohaterowie opowieści zyskują nowe życie, odnawiane poprzez przekazywanie dalej ich historii. Te z kolei są kalejdoskopowym przedstawieniem, ważnych bardziej lub mniej, osób i miejsc spotykanych w trakcie całego życia.

Wspomnienia, ubarwiane i przekształcane według potrzeb opowiadającej je Eleonory, nie są świadectwem epoki, ale pamiątką istnienia ludzi. Z ich małych dziejów bohaterka tworzy własną, subiektywną wizję przeszłości, która świadczy o tym, że to nie przeszłość warunkuje nasze obecne życie, ale jest jedynie jego uzupełnieniem. 

Saga rodzinna stworzona w „Wytwórni wód” przypomina mi opowieści snute przez moją babcię, co potwierdza tylko charakter książki jako zbeletryzowanej biografii typowej kobiety urodzonej w czasach wojennych, żyjącej w okresie PRLu. Z sentymentem towarzyszyłam Eleonorze w realizacji jej pragnień o życiu lepszym i bardziej wartościowym mimo trudnych czasów, a potem kolejnym członkom jej rodziny (magiczna więź dziadka i wnuczki!), szczególnie że każdy z wykreowanych bohaterów był indywidualnością obdarzoną pełnym życiem wewnętrznym. Historie ich powszedniości, choć nie opowiadają o wielkich czynach, ilustrują mechanizmy działania pamięci, zapisanej w ciele, prostych zdarzeniach, małych pamiątkach, zapachach. Są świadectwem istnienia wspomnień, którymi kreujemy życie, z tysięcy opowiadanych historii o codzienności.

Za książkę dziękuję wydawnictwu:


  1. 1Combrzyńska-Nogala, Wytwórnia wód gazowanych, Warszawa 2012, s. 372.

8 komentarzy:

  1. Już jakiś czas temu zaciekawił mnie tytuł książki. Lubię takie historie, więc przeczytam na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie się składa, gdyż ostatnio jestem po urokiem polskich powieści (dopiero co skończyłam "Upalne lato Marianny" wydane również przez MG). Mam ochotę na więcej i chętnie sięgnę po recenzowaną przez Ciebie książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam mieszane uczucia co do tej książki, więc jeszcze nie wiem czy ją przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając miałam podobne odczucia do Twoich.

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha, zabawny tytuł, ale widzę że sama książka ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń