Powracam do Was z tytułem magistra filologii polskiej i wielkimi zaległościami recenzenckimi. Zaczynamy od wampirów...
Wampiry
to w ostatnim czasie jeden z najlepiej sprzedających się towarów
popkultury. Choć od lat nieprzerwanie goszczą na kartach książek
i srebrnym ekranie, niestrudzone rozmnażają się i ewoluują w
piorunującym tempie. Mimo, że daleko im do Draculi Brama Stokera
(bo świecą, zakochują się w śmiertelniczkach i do woli biegają
w dziennym świetle), nadal, a może właśnie dlatego, budzą
zachwyt, strach i pożądanie. Skąd wziął się jednak sam
literacki obraz wampira, który dał początek jego dzisiejszym
kreacjom, czy to jedynie wymysł pogańskich wierzeń? Przecież
wszyscy wiemy, że w każdej legendzie kryje się ziarnko prawdy...
Autor, ukrywający się pod tajemniczym imieniem Konstantinos, określa się
jako neopoganina, okultystę i mentalistę scenicznego, który
demaskuje fałszywe przejawy sił nadprzyrodzonych. Oprócz
publikacji z zakresu szeroko pojętej ezoteryki, jest wokalistą
kapeli gotyckiej. „Wampiry wśród nas” to efekt jego
zainteresowań nocnym życiem Nowego Jorku, spotkań z ofiarami
wampiryzmu psychicznego i, co chyba najciekawsze, relacji z wymiany
korespondencji z grupą osób uważających się za wampiry, która
odpowiedziała na ogłoszenie autora, zamieszczone w prasie dla
fascynatów wampiryzmem. Teza, którą pragnie przeforsować jest
mocno kontrowersyjna – wampiry to nie wytwór wyobraźni literatów,
ale istoty istniejące zupełnie realnie.
Dla
jej potwierdzenia powraca do najstarszych legend i wierzeń o
istotach żywiących się krwią niewinnych, które pojawiają się
niezależnie od miejsca i kultury. Sumeryjski uruku, indyjska
Kali, greckie Lamie, czy nasz rodzimy upiór łączy niewątpliwie
niezdrowe pożądanie mordów i dużej ilości krwi. Między
tradycyjne mity, autor wplata kilka historii typowo baśniowych,
zakładając, że bazują na opowieściach mniej lub bardziej
prawdziwych, by potwierdzić zupełną oczywistość: faktem bowiem
jest, że dzisiejszy wizerunek wampira ma bardzo długą tradycję
ludową.
Dzieląc
wampirzy gatunek na nieśmiertelnych i śmiertelnych krwiopijców (tu
bardzo ciekawy przegląd postaci historycznych, wśród których nie
zabrakło Elżbiety Batory i naszego sąsiada Wlada Drakuli) oraz
wampiry widmowe (żywiące się energią swoich ofiar), przytacza
szereg relacji osób, które miały styczność z potencjalnie
autentycznymi atakami. Najciekawsza jest niewątpliwie część
dotycząca współczesnych wampirów, które po cichu egzystują
sobie obok nas. Do ich charakterystyki Konstantinos używa listów
otrzymanych od osób, które za takowe istoty się uważają. Nie
wiem, czym kierował się autor, decydując o wiarygodności
nadawców, jednak czytelnik z rozkoszą zapozna się z wyznaniem
samotnej matki, czującej pociąg do krwi, czy młodej fascynatki
gotykiem, która kontaktuje się z duchem wampira za pomocą
tabliczki Ouija. Obok nich oczywiście snuje się wampirza
arystokracja, która walczy z drapieżniczym przeznaczeniem resztkami
etyki i dobrego smaku.
Tak
zgromadzony materiał badawczy, historyczny i współczesny, pozwala
na ogólną charakterystykę postaci wampira, na którą złoży się
opis jego wyglądu, cech typowych i nadprzyrodzonych. Dowiemy się
stąd również jak bronić się przed tymi istotami, które, jak
podkreśla autor, mogą w każdej chwili wybrać nas sobie za ofiarę.
I tutaj nie zabrakło historycznego przeglądu typowych broni
antywampirzych (kołki, dekapitacje, palenie, dewocjonalia, etc).
Obok nich otrzymamy szereg rad, jak chronić się przed atakami na
płaszczyźnie ciała astralnego, będącego łatwym łupem dla
wytrawnych widmowych oprawców.
Czy
wampiry to tylko wytwór wyobraźni? Konstantions próbuje przekonać
nas, że niekoniecznie. Czy po przeczytaniu niniejszej pozycji,
będziemy bliżej do uwierzenia w jego założenia? Zależy jak
silnie stąpamy po ziemi. Nie można jednak zaprzeczyć, że „Wampiry
wśród nas” to ciekawie zgrupowana wiedza ludowa i historyczna na
temat wampirów, którą warto znać, by zrozumieć dzisiejsze
ewolucje tej postaci. Napisana w prosty i przejrzysty sposób,
argumentowana sporą ilością konkretnych przykładów, zainteresuje
nie tylko fascynatów wampiryzmu.
Za książkę dziękuję wydawnictwu:
Za książkę dziękuję wydawnictwu:
Muszę ją przeczytać ;) Na okładce koleś podobny do Edwarda ha ha ;'_ :)
OdpowiedzUsuńMiło wspominam :)
OdpowiedzUsuńWampirów tyle się już naczytałam, że już samo spojrzenie na książkę o nich doprowadza mnie do szału!
OdpowiedzUsuńGratuluję tytułu magistra.;) A co do książki, zdjęcie okładki też przypomina mi Edwarda ze "Zmierzchu". Aczkolwiek nie mówię "nie".;)
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja, może kiedyś po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuń