Od czasów Harrego
Pottera wszyscy wiemy, że magia istnieje tuż za rogiem, tylko nam
nieszczęsnym śmiertelnikom nie dany został bilet wstępu to tego
cudownego świata. Mimo tego fenomenu z naszej pamięci nie chce
odejść wizerunek wiedźmy znanej z baśni. Czarownicą jest więc
brzydka starucha, która lata na miotle i wymachuje różdżką,
zaraz po uwarzeniu śmierdzącej mikstury (z krwi dziewicy, oka
nieboszczyka i pazura starego kruka) w towarzystwie czarnego kota.
Wszystko by porwać nieszczęsne dzieci, zesłać urok na sąsiadów,
albo przywołać demona z zaświatów. Historia wyobrażeń czarownic
jest długa i kręta, choć jak przekonuje Katherine Howe, od
średniowiecza niewiele w istocie się zmieniło, bo magia istnieje
dziś tak jak i wtedy.
Świeżo upieczona
doktorantka historii na Harvardzie, Connie przeprowadza się do
rodzinnego domu, który od śmierci babci stoi pusty i niszczeje rok
po roku. Na prośbę swojej matki ma uporządkować go na tyle, by
dał się szybko i bezboleśnie sprzedać. Są wakacje, Connie zbiera
siły i pomysły do swojej pracy doktorskiej, a stary dom pełen
duchów z przeszłości kryje w sobie niejedną tajemnicę. Wszystko
zaczyna się od niepozornie wyglądającego klucza, który wraz z
karteczką z kobiecym nazwiskiem wypada ze starej Biblii. Wiedziona
naukową ciekawością, Connie nie może nie sprawdzić do kogo ono
należało. Po nitce do kłębka trafia na ślad Deliverance Dane,
kobiety skazanej za uprawianie czarów podczas XVII-wiecznych
procesów, które miały miejsce w Salem. Gdy okazuje się, że wśród
rzeczy po zmarłej odnotowano tajemniczy zbiór przepisów, Connie
jest pewna, że trafiła na niezbadane dotąd źródło pierwotne,
które będzie mogła uczynić przedmiotem swojej rozprawy naukowej.
Teraz wystarczy odnaleźć tylko księgę, która wydaje się być
niczym innym jak autentycznym zbiorem zaklęć.
Akcja powieści biegnie
dwutorowo. Czasy współczesne Connie splatają się z wydarzeniami z
życia Deliverance i kolejnych pokoleń, które, chcąc nie chcąc,
obdarzone są magicznym dziedzictwem. Bardzo rzetelne przedstawienie
okoliczności procesów czarownic z Salem, zarówno pod względem
historycznym jak i antropologicznym wpływa na przyjemność odbioru
i brak rozdźwięku pomiędzy opisywanymi wiekami. Skontrastowanie
wiedzy naukowej, racjonalnego umysłu z zacofaniem przeszłości, a
przede wszystkim irracjonalnym istnieniem magii daje doskonałe tło
do rozwoju wciągającej fabuły, w której poszukiwania księgi będę
łączyć się tajemniczymi wydarzeniami, siłą miłości, ale
przede wszystkim odkrywaniem siebie i swoich korzeni, które okażą
się nie do końca takie, jak logicznie myślący naukowcy, mogliby
oczekiwać.
Plastyczne postacie od
razu budzą sympatię czytelnika. Doskonale wyważone połączenie
zbeletryzowanej historii i wiary w magię, w asyście których
rozgrywa się opowieść sprawiają, że nie jest to kolejna
zwyczajna powieść o czarownicach. Choć akcja nie trzyma w napięciu
a zakończenie nikogo nie zaskoczy, całość czyta się z nie lichą
przyjemnością. To doskonała alternatywa dla tysiąca współczesnych
powieści o magii, które wykorzystują ten motyw bez ładu i składu.
„Zaginiona księga z
Salem” to powieść o czarach, choć nie znajdziemy tu żadnego
machania różdżkami i wykrzykiwania zaklęć. Koncepcja Howe,
zbiega się z moim ulubionym nurtem magii kobiecej, przekazywanej z
pokolenia na pokolenie, rozbudzanej w sobie instynktownie,
praktykowanej blisko natury, dzięki wrażliwości i intuicji. To
książka o tożsamości i więzach krwi, które traktuje się jako
chlubne dziedzictwo, warunkujące o naszej formie.
Za książkę serdecznie
dziękuję wydawnictwu:
Ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam.
Pozdrawiam!
Coś jak najbardziej dla mnie, już mam ochotę przeczytać:) Jutro chyba czeka mnie rajd po księgarniach...;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oj chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńKto z nas nie wierzy w czary? :) Zawsze interesowało mnie wszystko to, co związane z Salem, więc i tę książkę chętnie bym przeczytała!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, z ogromną chęcią przeczytam!
OdpowiedzUsuńZ ciekawością po nią sięgnę ;_)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Powiem tyle: lubię to! :D
OdpowiedzUsuńTakie książki kocham, więc z pewnością po nią sięgnę :)
Muszę przysłać Ci tu Ew. Czytała, więc pewnie wypowiedziałaby się o tej książce lepiej ode mnie. A co ja mogę powiedzieć? Brzmi ciekawie i bardzo chętnie sama bym ją przeczytała.;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie mogłam się zmusić do przeczytania Harrego i teraz też tak jest:D MOze z tym będzie inaczej :)
OdpowiedzUsuń