niedziela, 24 czerwca 2012

J. Connolly, Księga rzeczy utraconych


„Zanim matka zachorowała, często mówiła Davidowi, że historie żyją własnym życiem. Nie tak jak ludzie ani nawet jak psy i koty. Ludzie żyli bez względu na to, czy ich zauważano czy nie, psy natomiast zmuszały do zwracania na siebie uwagi, zwłaszcza jeśli dochodziły do wniosku, że nie czyni się tego w sposób zadowalający. Koty z kolei potrafiły doskonale udawać, że ludzie w ogólne nie istnieją, jeśli tylko im to odpowiadało. Z historiami było inaczej – ożywały dopiero podczas opowiadania. (…) Leżały uśpione w nadziei, że uda im się zaistnieć. Z chwilą, gdy ktoś zaczynał je czytać, mogły zacząć się zmieniać. Mogły zakiełkować w wyobraźni i przeobrazić czytelnika. Historie pragną, by je czytano. Potrzebują tego. Z tego powodu zmuszają się, by przejść ze swojego świata do naszego. Chcą, byśmy obdarzyli je życiem”1.
Każda prawdziwa bajka zaczyna się od wielkiej tragedii. Cierpienie lub brak czegoś sprawia, że bohater musi wyruszyć w drogę, wiedząc, że czeka go wędrówka długa i najeżona trudnościami. Pragnienie jest jednak silniejsze. By zdobyć upragniony cel, trzeba porzucić bezpieczny dom i stawić czoła niebezpieczeństwu. Z tym, że w bajkach wszystko kończy się dobrze, a gdy fabuły bajkowe nagle przenikają do realnego świata, nikt nie może nam tego zagwarantować.

Życie Davida zmienia się, gdy po długiej chorobie umiera jego matka. Mimo powtarzania rytuałów, które stworzył, by utrzymać ją przy życiu, mimo zapewnień, że wszystko będzie dobrze. Ojciec niedługo później ponownie żeni się. Rodzina powiększa się o nowego brata Davida. Rodzina przeprowadza się do ogromnego domu na angielskim odludziu. W tle grzmi wojna. David nie lubi Rose, choć ta, by zyskać sympatię chłopca udostępnia mu pokój na poddaszu, wypełniony po brzegi książkami. Uciekając od rzeczywistości, David skrywa się w baśniowych światach. Lekturę przerywają niespodziewane ataki, chłopiec traci przytomność, słyszy głosy szepczących książek, widzi dziwne postaci kręcące się po domu, między snami zmarła matka wzywa go do siebie i błaga o ratunek. To tylko nerwy, stwierdza ojciec...

Pewnej nocy chłopca budzi hałas. W ogrodzie rozbił się wojskowy samolot. David ucieka, przed wymierzoną w niego lufą karabinu i nagle trafia do bardzo dziwnego lasu. Świat, w którym się znalazł wygląda dziwnie znajomo. Ścieżek broni leśniczy, w tle przemykają wilki i krasnoludki, księżyc odbija się w błyszczącej zbroi dzielnego rycerza. Bohater jednak będzie musiał szybko porzucić złudzenia, jeśli chce zachować życie. W tej bajce króluje krew, cierpienie i chora walka o władzę.

Choć motyw przepisywania i reinterpretowania klasycznych baśni jest stary i ograny, Connolly, sięgając po historie zebrane przez Grimmów, tworzy absolutnie nową opowieść, w której klimat magii miesza się z wszechobecnym niebezpieczeństwem. Ma tu miejsce nie tylko odwracanie motywów, ale ich przekształcenie, które sprawia, że świat do którego trafiamy, mimo znamion swojskości nie jest niczym co znaliśmy do tej pory. Właśnie za sprawą nawiązań do tekstów kanonicznych, autor potęguje napięcie. Gdy spodziewamy się szczęśliwego zakończenia jednego z etapów podróży, otrzymujemy kolejną porcję makabry. 

„Księga rzeczy utraconych” to pozycja, do spotkania z którą niezbędny wydaje mi się miękki fotel i kubek herbaty. Musimy zapewnić sobie również cichą i spokojną przestrzeń, do której nikt nie odważy się zbliżyć przez godziny, które spędzimy na czytaniu. Jest to bowiem napisana pięknym językiem książka absolutnie wciągająca, której musimy dać się pochłonąć bez reszty. Przed nami czeka otworem zupełnie nowy świat, w którym śmierć miesza się z cudownością; wypełniony po brzegi niebezpiecznymi przygodami i fantastycznymi stworzeniami. Mimo mojego sceptycznego głosu „ale to wszystko już było”, tym razem mamy do czynienia z opowieścią, w której oryginalność zapewnia sięganie do wielkiego kosza z klasycznymi motywami. Podróż, w którą zabiera na autor jest dzięki temu niezapomniana dla każdego miłośnika baśni, magii i zabawy w odnajdywanie nawiązań na różnych piętrach tekstu.


Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu

1J. Connolly, Księga rzeczy utraconych, Warszawa 2007, s. 9.

8 komentarzy:

  1. Sam na sam z książką? To cudowne połączenie ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna okładka.;) Ale czeka na mnie zbyt dużo książek do przeczytania. Łącznie z tymi, które niedługo do mnie dotrą od Ciebie.;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi naprawdę interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty to potrafisz zainteresować czytelnika ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka raczej nie w moim stylu, ale treść już bardziej :) Zapowiada się nieźle!

    OdpowiedzUsuń
  6. W sprawie okładki muszę dodać, że te wszystkie ornamenty są złote i błyszczące, co wygląda magicznie <3

    OdpowiedzUsuń