„Z pewnością
uprawiałem w młodości za mało sportu, aby znosić zmienne porywy
serca. (…) Z Alice chwile euforii, kiedy chciałem zabrać ją na
weekend na Księżyc, nieustannie przeplatały się z momentami
międzygwiezdnej agresji, kiedy to najchętniej zakopałbym ją w
samym sercu Ziemi. (…) Kręciliśmy się w karuzeli tonów. I nawet
przychodziło mi na myśl, że miłość przede wszystkim ogłusza”1.
Poznali się na
przypadkowej imprezie w późnonocnych godzinach, kiedy nad sens
rozmów kładzie się pobrzękiwanie szkła i wędrówka papierosów
w coraz gęstszej ciemności. Jego urzekł jej drobny gest, ją jego
imię. Odnaleźli się mimo przeciwieństw i byliby ze sobą na
zawsze, gdyby nie niezrozumiałe paradoksy, sprawiające że
najprostsze zdarzenia zmieniają się w sprzeczności nie do
przebycia. Nie będzie to kolejna pozytywna historia o miłości.
Foenkinos przeprowadzi wiwisekcję na żywych uczuciach, o tyle
bolesną co fascynującą.