poniedziałek, 11 listopada 2013

D. Koontz, Odd Thomas. Diabelski pakt

AUTOR: Dean Koontz, Quennie Chan
TYTUŁ: Odd Thomas. Diabelski Pakt
WYDAWNICTWO: SQN
LICZBA STRON: 208
OCENA: 4/10
 
Spokojne miasteczko Pico Mondo niespodziewanie staje się areną kryminalnego wyścigu. Ktoś morduje dzieci, babysitter otrzymuje listy z pogróżkami od prześladowcy, w powietrzu wisi kolejna zbrodnia. Czas nagli, a trop szybko się urywa. Na szczęście lokalna policja ma wsparcie w... pewnym kucharzu z miejscowej naleśnikarni. Odd Thomas, mimo iż wygląda całkiem niepozornie, skrywa tajemnicę, która może pomóc w śledztwie. 



Oprócz smażenia wybornych naleśników, Odd z niewiadomych powodów potrafi widzieć zmarłych. Dla niego, sławne w okolicy z wybornej nudy, Pico Mondo tętni życiem... pozagrobowym. Codzienność umilają mu dzięki temu wizyty Elvisa Presleya, czy któregoś z nieżyjących prezydentów. Jakby tego było mało los obdarzył Odda zdolnością psychicznego magnetyzmu i choć daleko mu do superbohatera, potrafi tak jak on wykorzystać swoje moce do ratowania świata z opresji.

Po nitce do kłębka, przy współpracy martwych przyjaciół i pomocy sporej dawki szczęścia, Odd wyruszy w pogoń za mordercą czyhającym na niewinne ofiary. I choć nie można tu liczyć na trzymające w napięciu zwroty akcji, historia z życia Odda jest dosyć ciekawą pozycją – szczególnie dla fanów twórczości Deana Koontza.

„Diabelski pakt” traktować można jako prequel do książkowej serii o przygodach swojego ulubionego bohatera. Powstały przy współpracy z graficzką: Quennie Chan, komiks w klimacie japońskiej mangi, jest zapewne niespodziewanym prezentem dla sympatyków.

Odkładając na bok fabułę, sama realizacja jest na całkiem niezłym poziomie. Choć nie jestem fanką mangi, trzeba oddać honor ilustratorce: grafika jest dokładna, technicznie poprawna i przyjemna dla oka. Tradycyjnie przesadzona emocjonalność nie kole za mocno w oczy (do czasu, gdy jest w miarę kompatybilna z prezentowaną treścią), szarości dobrze wypełniają kreskę Chan. I choć nie rozumiem wyboru mangi do przedstawienia dnia z życia Thomasa Odda, trzeba przyjąć to po prostu za kaprys autora.

„Diabelski pakt” to przyjemny i niewymagający komiks, w którym jedyną wadą jest brak konsekwencji. Skoro to manga, to czemu czytana w „normalnym” porządku od prawej do lewej? Skoro „diabelski pakt” to czemu traktowany jako wątek poboczny i porzucony bez wyjaśnień? Całość ratuje spora dawka humoru, która zmienia poważne śledztwo w wyprawę ratunkową dwojga nastolatków i rozładowuje napięcie w chwilach, gdy śmierć zagląda bohaterom w oczy. Przesadzone? Być może, przez cały komiks ma się bowiem nieodparte wrażenie, że nic nie jest w nim na poważnie: od wyboru stylu, po rozpisanie fabuły, z której nic odkrywczego nie wynika.

Jeśli traktować komiks o przygodach Odda jako dodatek do serii Koontza, to można śmiało stwierdzić, że fani, którzy zdążyli go pokochać, będą usatysfakcjonowani. Czytając, go bez kontekstu nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, że czegoś w nim zabrakło, a skrywany pilnie potencjał nie został w pełni wykorzystany. Jako komiks sam w sobie „Diabelski pakt” nie wyróżnia się niczym szczególnym: może i ciekawy bohater, może i zarys tajemnicy do rozwiązania początkowo daje do myślenia, ale po drodze wszystko traci rozpęd. Dla wiernych fanów - gratka, dla przeciętnego czytelnika - kolejna historia, którą zapomina się tuż po odłożeniu książki.



Za komiks dziękuję wydawnictwu:
 oraz portalowi:

 

2 komentarze:

  1. Serii Koontza nie czytałem, choć mnie kusi - zbiera całkiem pozytywne opinię. Najpierw jednak uporam się z tym, co mam na półkach :)- Potem będzie Odd, a ewentualnie też i komiks ;-)

    OdpowiedzUsuń