AUTOR: Dean Koontz, Quennie Chan
TYTUŁ: Odd Thomas. Diabelski Pakt
WYDAWNICTWO: SQN
LICZBA
STRON: 208
OCENA: 4/10
Spokojne miasteczko Pico
Mondo niespodziewanie staje się areną kryminalnego wyścigu. Ktoś
morduje dzieci, babysitter otrzymuje listy z pogróżkami od
prześladowcy, w powietrzu wisi kolejna zbrodnia. Czas nagli, a trop
szybko się urywa. Na szczęście lokalna policja ma wsparcie w...
pewnym kucharzu z miejscowej naleśnikarni. Odd Thomas, mimo iż
wygląda całkiem niepozornie, skrywa tajemnicę, która może pomóc
w śledztwie.
Oprócz smażenia
wybornych naleśników, Odd z niewiadomych powodów potrafi widzieć
zmarłych. Dla niego, sławne w okolicy z wybornej nudy, Pico Mondo
tętni życiem... pozagrobowym. Codzienność umilają mu dzięki
temu wizyty Elvisa Presleya, czy któregoś z nieżyjących
prezydentów. Jakby tego było mało los obdarzył Odda zdolnością
psychicznego magnetyzmu i choć daleko mu do superbohatera, potrafi
tak jak on wykorzystać swoje moce do ratowania świata z opresji.
Po nitce do kłębka,
przy współpracy martwych przyjaciół i pomocy sporej dawki
szczęścia, Odd wyruszy w pogoń za mordercą czyhającym na
niewinne ofiary. I choć nie można tu liczyć na trzymające w
napięciu zwroty akcji, historia z życia Odda jest dosyć ciekawą
pozycją – szczególnie dla fanów twórczości Deana Koontza.
„Diabelski pakt”
traktować można jako prequel do książkowej serii o przygodach
swojego ulubionego bohatera. Powstały przy współpracy z graficzką:
Quennie Chan, komiks w klimacie japońskiej mangi, jest zapewne
niespodziewanym prezentem dla sympatyków.
Odkładając na bok
fabułę, sama realizacja jest na całkiem niezłym poziomie. Choć
nie jestem fanką mangi, trzeba oddać honor ilustratorce: grafika
jest dokładna, technicznie poprawna i przyjemna dla oka. Tradycyjnie
przesadzona emocjonalność nie kole za mocno w oczy (do czasu, gdy
jest w miarę kompatybilna z prezentowaną treścią), szarości
dobrze wypełniają kreskę Chan. I choć nie rozumiem wyboru mangi
do przedstawienia dnia z życia Thomasa Odda, trzeba przyjąć to po
prostu za kaprys autora.
„Diabelski pakt” to
przyjemny i niewymagający komiks, w którym jedyną wadą jest brak
konsekwencji. Skoro to manga, to czemu czytana w „normalnym”
porządku od prawej do lewej? Skoro „diabelski pakt” to czemu
traktowany jako wątek poboczny i porzucony bez wyjaśnień? Całość
ratuje spora dawka humoru, która zmienia poważne śledztwo w
wyprawę ratunkową dwojga nastolatków i rozładowuje napięcie w
chwilach, gdy śmierć zagląda bohaterom w oczy. Przesadzone? Być
może, przez cały komiks ma się bowiem nieodparte wrażenie, że
nic nie jest w nim na poważnie: od wyboru stylu, po rozpisanie
fabuły, z której nic odkrywczego nie wynika.
Jeśli traktować komiks
o przygodach Odda jako dodatek do serii Koontza, to można śmiało
stwierdzić, że fani, którzy zdążyli go pokochać, będą
usatysfakcjonowani. Czytając, go bez kontekstu nie sposób jednak
nie odnieść wrażenia, że czegoś w nim zabrakło, a skrywany
pilnie potencjał nie został w pełni wykorzystany. Jako komiks sam
w sobie „Diabelski pakt” nie wyróżnia się niczym szczególnym:
może i ciekawy bohater, może i zarys tajemnicy do rozwiązania
początkowo daje do myślenia, ale po drodze wszystko traci rozpęd.
Dla wiernych fanów - gratka, dla przeciętnego czytelnika - kolejna
historia, którą zapomina się tuż po odłożeniu książki.
Za komiks dziękuję
wydawnictwu:
oraz portalowi:
Odpuszczę sobie:)
OdpowiedzUsuńSerii Koontza nie czytałem, choć mnie kusi - zbiera całkiem pozytywne opinię. Najpierw jednak uporam się z tym, co mam na półkach :)- Potem będzie Odd, a ewentualnie też i komiks ;-)
OdpowiedzUsuń