poniedziałek, 11 listopada 2013

Noe. Za niegodziwość ludzi, Aronofsky, Handel, Henrichon



AUTOR: Aronofsky, Handel, Henrichon
TYTUŁ: Noe. Za niegodziwość ludzi
WYDAWNICTWO: SQN
LICZBA STRON: 72
OCENA: 7/10
 


Na ziemi spalonej mocą dwóch słońc, w otoczeniu barbarzyńskich hord wyniszczających resztki życia planety, mieszka Noe – mag, wojownik, ostatni z praworządnych. Ochrania potrzebujących, wierzy w przeżycie w zgodzie z naturalnym rytmem dni.

Ziemia nie przyjęła deszczu od tak dawna, że nikt już nie pamięta jego zapachu, mimo tego Noego zaczynają nawiedzać sny o zbliżającym się potopie.Co może wyjść, jeśli połączyć biblijny kanon i wyobraźnię Darrena Aronofskiego? Traktując składniki, jako jakość samą w sobie, można spodziewać się dzieła wybitnego. I tak jest w pewnym sensie. Wydany przez SQN komiks, bazujący na scenariuszu Aronofskiego, to przedsmak tego co widzowie ujrzą na wielkim ekranie na początku przyszłego roku.

Zapowiedziany na cztery części komiks o przygodach Noego, nie przypomina dotychczasowych dzieł Aronofskiego (por. np. „Pi”, „Requiem dla snu”, „Czarny Łabędź”). Pierwszy rzut oka na tom rozpoczynający serię dość jednoznacznie udowadnia, że kreowany świat będzie różnił się od pierwowzoru jedynie detalami. Te jednak genialnie rozbudują klimat łączący w sobie klasyczną fantastykę, postapokaliptyczne krajobrazy, zdehumanizowane potwory i uniwersalne wartości: ludzkie zło niezależne od czasu i miejsca, wieczną siłę cyklu życia, herosów ukrytych pod płaszczami włóczęgów.
O ile o jakości komiksu jako takiego służy siła wyrazu ilustracji, to grafiki do „Noego” autorstwa Niko Henrichona świadczą o genialnym przekazaniu maksimum treści fabularnej, przy minimalnym użyciu słów. Klimat zagłady budowany sepią i kontrastujące z nim błękity potopu, niesamowity dynamizm scen, precyzyjna kreska i konsekwencja jej użycia, świadczą o warsztacie na naprawdę wysokim poziomie. Przez typowy digital przebija się klasyczny ołówkowy szkic, całość łączy minimalizm w miejscu niedopowiedzeń. Rzetelnie zbudowane postacie i poprawna kompozycja kadrów są ilustracją przesłania – w miejsce tekstu, ten w istocie znany, staje się bazą do interpretacji, dla której kontekstem są z kolei grafiki Henrichona.

Jeśli ktokolwiek odważyłby się przywłaszczyć sobie kanoniczną historię i wyciągnąć z niej kolejne, zaskakujące dno, to tylko Darren Aronofsky. Dotychczasowe filmy ukazują, że potrafi wiele, komiksowa wersja Noego rozbudza jednak apetyt na znacznie więcej. Zaproszenie do współpracy Henrichona okazało się strzałem w dziesiątkę – jeśli ekranizacja chociaż w połowie dorówna komiksowi – sukces murowany. Pomijając bowiem wielkie nazwiska i podobnych rozmiarów nadzieje, trzeba szczerze przyznać, „Noe” to naprawdę dobry komiks. Wyróżnia się grafiką, pięknym wydaniem i nieprzegadaną treścią. Coś nowego w dzisiejszych komiksowych publikacjach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz