AUTOR: Kathe Koja
TYTUŁ: Fetysz
WYDAWNICTWO: Replika
LICZBA
STRON: 344
OCENA: 7/10
„Wiedzieliśmy, że to
gra, (…) staliśmy się świadomymi aktorami. Jak złamany szyfr,
wiedza, którą raz się posiadło, zmienia perspektywę na zawsze,
nie da się już patrzeć w inny sposób, wszystko można zmienić w
magię, i na swój sposób właśnie to robiliśmy. Z naszą lichą
pracą (…), ohydnym mieszkaniem, i hałaśliwymi sąsiadami z góry,
którzy na przemian kłócili się i pieprzyli (…) zmyślaliśmy na
ich temat historie, a potem wyśmiewaliśmy je, bo wszystko było
dozwolone, wszystko istniało po to, by żartować, by brudzić i
wywracać na nice. (…) Nigdy nie skrzywdziłem Sophie”*
Sophie i Jess od chwili
poznania wiedzieli że należą do siebie nawzajem. Ich związek stał
się punktem wyjścia nowego życia, odcinał się od przeszłości,
zapewniał bezpieczeństwo całkowitego oddania. Rzeczywistość
liczyła się dla nich o tyle, o ile wypełniana była razem:
tymczasową pracą, nocnymi wycieczkami ulicami miasta, tanim winem w
upalny dzień, ale przede wszystkim grą, której reguły znali tylko
oni – niemym poczuciem odrębności od reszty świata, życiem
tylko po to, by być razem. I miało być tak zawsze. Ale któregoś
dnia na ich orbicie pojawiła się Lena...
Nagle gra zmieniła
reguły. Hipnotyzująca Lena zburzyła spokój kochanków i szybko
zamieszkała w ich hermetycznym świecie. Po raz pierwszy zapragnęli
czegoś więcej, niż dobrze znanych dotyków i ulubionych miejsc.
Wyjątkowość Leny zachwycała wszystkich, każdy chciał ją mieć
tylko dla siebie, grzać się w jej blasku. Ona jednak zapragnęła
Jessa i Sophie, byli w końcu idealną realizacją jej idei,
rozumieli ją bez słów.
„Fetysz, (…) to
teoria mojego życia. (…) Wszystko przejawia się [przez niego],
(…) przez ten sposób patrzenia. (…) Jesteście fetyszem dla
siebie nawzajem. To przez siebie postrzegacie świat. Używanie
siebie nawzajem, by go zmieniać, by go tworzyć. Waszą wersję
świata. (…) To, że nie żyjecie tak po prostu jak inni, ale
konstruujecie swoje życie, jak w sztuce, znaczenie rodzi się w oku
patrzącego”**.
Odkąd rynek podbiły
powieści E. L. James, wydawcy kuszą się na wrzucanie do szuflady:
„erotyczny”, coraz to nowych pozycji w nadziei na dorównanie
sukcesowi poprzednikom. Nie trzeba mieć złudzeń co do ich jakości.
W takich okolicznościach strach pomyśleć co o „Fetyszu” może
sądzić potencjalny czytelnik: fabuła oparta o schemat trójkąta,
dwie kobiety, jeden mężczyzna, tajemnicza kochanka, która z dnia
na dzień wprowadza się do mieszkania pary, żyjącej ze sobą od
lat. Trąci banałem? Ale to przecież Koja! Tu nie ma miejsca na
dialogi truizmów.
Talent autora ujawnia się
najpełniej w sytuacjach, gdy kolejny raz trzeba opowiedzieć
historię, którą znają już wszyscy. Jak wywrzeć wrażenie, że
trójkąt kochanków zdarza się po raz pierwszy we wszechświecie?
Koja, jako jedna z nielicznych to potrafi. I nie chodzi tu wcale o
zaskakującą treść, ale o formę.
„Fetysz” to
wiwisekcja emocji, rozkład na części pierwsze psychiki, stadium
pożądania, obojętnienia, rozstania – opowieść z perspektywy
uczuć, nie zdarzeń, stąd fabułę można by streścić w garści
słów. Natężenie emocjonalności przemyconej w prostej językowo
prozie wzmacnia hipnotyczny rytm, tak charakterystyczny dla autorki.
Zdania często pozbawione interpunkcji zlewają się w ciągły potok
myśli, dyrygują poziomem odczuć, przyklejają się do odbiorcy i
zmuszają do przeżywania równie intensywnego co bohaterowie
powieści.
Powieść Koji męczy i
nie daje spokoju, nie można częstować się jej zbyt dużymi
dawkami, w końcu irytuje przewidywalnością. Jednocześnie
fascynuje magią języka, który stwarza z papierowych uczuć tak
rzeczywistą iluzję współodczuwania. Kunszt autorki widać w
detalach, niespiesznym tonie opisów, przyspieszającym do granic z
całą bolesnością. Dzięki takiej prozie zwykłe czytanie, zmienia
się w namacalne odczuwanie.
*s. 19-20
**s, 73-75
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz