Źródło grafiki |
„... to kim jesteśmy
na portalu, potrafi się czasem drastycznie różnić od naszego
rzeczywistego ja. Dopóki wszystko pozostaje jedynie w sferze
wyobraźni, kogo tak naprawdę obchodzi, jakie role odgrywamy? (…)
A jednak te gierki, które tak lubimy, są powiązane z podskórnym
nurtem prawdy – niewykorzystanymi podkładami pragnienia. Jesteśmy
tym, o czym śnimy”1.
Recenzja na okładce
próbowała przekonać mnie, że trzymam w rękach niesamowity
thriller o szkatułkowej fabule, dzieło absolutnie oryginalne i
arcyciekawe. Dałam się przekonać, jednak już po pierwszych
kilkudziesięciu stronach było wiadomo, że to nic dobrego.
Doczytałam w oczekiwaniu na wielkie bum. Niestety nie doczekałam
się.
Przenikanie się mediów
to ostatnio modny temat. Internet jako globalna potęga nikogo już
nie dziwi, podobnie jak wirtualne życie stawiane na równi z
rzeczywistym. Jak w takich wypadkach bywa jego wszechobecność
oprócz fali zachwytu, prowokuje także pytania o granice:
prywatności, tożsamości, realności. Harris w powieści,
skonstruowanej na wzór dialogu między uczestnikami blogosfery,
trafia w punkt tego problemu. Na pięciuset stronach kreśli
skomplikowane sieci relacji międzyludzkich, tylko po to, by
zastanowić się: czym jest prawda w Internecie i czy jest ona w
ogóle komuś jeszcze potrzebna.
Czego nie można odmówić
powieści to jej wielowątkowości. Wszystkie motywy skupiają się w
osobie tytułowego bohatera, opisującego na blogu swoje życie:
prawdziwe i to urojone. Mężczyzna w kolejnych zamieszczanych
opowiadaniach, przemyca do swojej prozy fakty z przeszłości.
Powraca motyw trzech braci i apodyktycznej matki. Trudnego życia z
niespełnionymi oczekiwaniami, w cieniu lepszego rodzeństwa i
niestabilności własnego charakteru. Wychodząc poza dom, sytuacje
dotyczą najbliższego sąsiedztwa: niewidomej dziewczynki ze
zdolnościami synestezyjnymi, szalonego profesora, który w starej
willi daje schronienie uzdolnionym dzieciom i ich rodzin. Historie
przeplatają się ze sobą, a związki przypadkowych postaci
wyjaśniają w trakcie lektury. Błękitnooki chłopiec jako król
blogosfery jest znany przede wszystkim z upodobania do morderstw
dokonywanych na bliższych i dalszych znajomych. Czy to on jest
mordercą, czy jedynie spragnionym krwi pisarzem nie jest wyjaśnione,
faktem jest, że bohaterowie giną w mniej lub bardziej
prawdopodobnych okolicznościach.
Trudno mówić o prostej
fabule, bo największym problemem odczytania powieści jest
bezustanne mieszanie fikcji i prawdy. Bohater przedstawia na blogu
taki stan rzeczy jaki mu się podoba, a brak niezależnego narratora
uniemożliwia nam zweryfikowanie podawanych informacji. Dzięki temu
nie różnimy się od przeciętnego czytelnika jego bloga: tak jak i
ich można nas łatwo zmanipulować, uwierzymy we wszystko.
Autorka pokusiła się
również o niecodzienne „smaczki”, które mnie nie przypadły do
gustu: pod koniec powieści zmienia się znacząco perspektywa
narracyjna: bohater okazuje się nie do końca tym na kogo się
kreował. Jeszcze bardziej utrudnia to odbiór. Oprócz tego
niestrudzenie powraca motyw zdolności synestezyjnych, ujawniających
się u coraz to nowych bohaterów oraz symboliki kolorów.
Zakończenie pozostaje otwarte, choć w bardzo słabej formie.
Pozostawia nas z pytaniem, kto tak naprawdę był głównym
manipulatorem w tej zawikłanej historii.
Jeśli forma powieści
miała obrazować poruszane przez nią problemy, to Harris podjęła
ciekawą próbę. Niestety nie do końca udaną: wszystko sypie się
w niekonsekwencjach, zbyt dużej ilości bohaterów i ich powiązań.
Nie jest to książka, którą czyta się jednym tchem, nic tu nie
trzyma w napięciu, żaden wątek nie przykuwa mojej uwagi na dłużej.
Ma się wrażenie, że autorka trochę przekombinowała na niekorzyść
powieści. Poddała w wątpliwość wszystko, co jeszcze przed chwilą
brała za pewnik i tym samym zostawiła czytelnika z niczym.
Ocena 2/6
Szkoda. Nakreśliłaś w recenzji wizję ogromnego potencjału,jaki tkwi w tej książce. Naprawdę szkoda, że autorka nie potrafiła tego wykorzystać.
OdpowiedzUsuńps. wyłącznie filtr antyspamowy, bo ostatnio zrobił się wyjątkowo uciążliwy.
W sumie to dawno nie zawiodłam się tak na książce. Miałam wobec niej spore oczekiwania.
UsuńNie mamy pojęcia gdzie wyłącza się ten filtr. Będę wdzięczna za wskazówkę ;)
Falka