TYTUŁ: 52 powody,
dla których nienawidzę mojego ojca.
WYDAWNICTWO: Fabryka Słów
LICZBA
STRON: 413
OCENA: 5/10
Lexington Larrabee ma
wszystko: wielomilionową fortunę swojego ojca – rekina biznesu,
hiper luksusowe życie, tłum fanów i śliczną buzię, która
spogląda z wyższością na resztę świata z co drugiej okładki
kolorowego czasopisma. Znana z bycia sławną i bogatą Lex, żyje od
imprezy do imprezy, nie interesując się niczym poza własnymi
przyjemnościami. Nie przejmuje się nawet za bardzo faktem, że
właśnie po pijaku rozbiła swoje najnowsze auto – tatuś wszystko
załagodzi odpowiednią dotacją. Ważne, że za kilka dni kończy 18
lat i z tej okazji uzyska prawa do swojego funduszu powierniczego,
stanie się posiadaczką 25 milionów dolarów. Nie spodziewa się,
że ukochany tatuś ma w związku z tym trochę inne plany...
Zamiast pieniędzy i
przyjęcia urodzinowego w Vegas na Lex czeka przykra niespodzianka –
pobłażliwy, do tej pory, ojciec stawia nowe warunki. Jedyną opcją
dostania dostępu do funduszu jest podjęcie się 52 prac, które,
każdą przez tydzień, ma wykonywać przez okrągły rok. 25 milionów
piechotą nie chodzi, celebrytka zamiast wizyty w SPA przywdziewa
fartuszek i z kwaśną miną zabiera się do sprzątania,
obsługiwania kasy w supermarkecie, krojenia pomidorów w fast
foodzie, a nawet kopania grobów. O tyle strasznie, co szalenie
zabawnie zaczyna się jednak robić już w momencie, kiedy Lex
uświadamia sobie, że nie potrafi nawet włączyć odkurzacza.
Jakby tego było mało
nad wszystkim ma czuwać nowy stażysta ojca: Luke Carver –
przystojny służbista, zapatrzony w swojego szefa niczym nowego
boga; nie pozwoli wymigać się nawet od najbardziej upokarzającej
pracy.
Określana jako „historia
Kopciuszka opowiedziana od tyłu”, nowa powieść Jessiki Brody to
zabawne i lekkie czytadło, które z pełną świadomością bazuje
na wyświechtanych motywach. Nic nas tu nie zaskoczy, rozpuszczona
Lex, której do tej pory największym zmartwieniem był złamany
paznokieć, przejdzie twardą szkołę życia, która uświadomi jej
co jest ważne w życiu. Choć Brody pobawi się trochę w odwracanie
ról i przedstawi trudy bycia piękną i bogatą, zrobi to trochę
bez przekonania. Lexington, choć z wdziękiem będzie podpalać domy
za pomocą zepsutego odkurzacza, nie wzbudzi w czytelniku szerokiej
gamy uczuć.
Całość broni lekki i
nieuciążliwy styl. „52 powody, dla których nienawidzę mojego
ojca” to niewymagająca lektura, zalecana ku odprężeniu i
pokrzepieniu serc prozą zabijającą nudne godziny w pociągu
wiozącym nas na letni wypoczynek w Międzyzdrojach. Nie zabraknie tu
niczego: mamy bowiem tragikomiczne przygody bohaterki walczącej o
przetrwanie w szarej rzeczywistości ludzi pracujących, historię
rodziny, w której zabrakło uczucia, a w końcu i lekką dawkę
miłości. Wszystko we właściwych proporcjach, okraszone dawką
ironicznego dystansu i humoru sytuacyjnego sprawia, że powieść
Brody czyta się szybko i z nielichą przyjemnością.
Za książkę dziękuję
wydawnictwu:
Nigdy nie ciągnęło mnie do tej książki i nie ciągnie nadal. Odpuszczę ją sobie na razie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
Myślałam, że znacznie lepiej ocenisz tę książkę, ponieważ do tej pory czytałam niemal same bardzo pozytywne recenzje, ale cieszy mnie twoja bardziej chłodna ocena, gdyż wiem, czego mogę się tak naprawdę spodziewać po tej pozycji.
OdpowiedzUsuńWszędzie widzę okładkę tej książki :) Chyba raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://ze-sztuka-pod-reke.blogspot.com/